Były wiceszef BOR Paweł B., oskarżony w sprawie katastrofy smoleńskiej miał spotkać się jesienią ubiegłego roku z jednym z biegłych, przygotowujących o nim opinie dla prokuratury.
Oskarżony podkreśla, że nie próbował wpływać na kształt opinii. - Nie naciskałem na biegłego - wyjaśniał śledczym B. - Zirytowała mnie sytuacja, która wystąpiła w prasie, że prokuratura powołała biegłych i mogą być postawione zarzuty - dodawał.
Prokuratorów interesował cel spotkana, wtedy podejrzanego, z przygotowującym ekspertyzę na potrzeby śledztwa. Były wiceszef BOR tłumaczył, "denerwował się" prowadzonym przeciwko niemu śledztwie.
Jak informuje "Nasz Dziennik", do spotkania miało dojść 29 października w Sulejówku u jednego ze znajomych B. Gazeta przypuszcza, że mogło ono zostać zaaranżowane. - Miało to być spotkanie towarzyskie, nie wiem czy C. [znajomy Bielawnego - przyp. red.] mówił mi, kto będzie na tym spotkaniu - wyjaśniał w prokuraturze. Dodał również, że nikt go nie uprzedził, że może tam być biegły w prowadzonym przeciwko niemu śledztwie.
mp, "Nasz Dziennik"
Prokuratorów interesował cel spotkana, wtedy podejrzanego, z przygotowującym ekspertyzę na potrzeby śledztwa. Były wiceszef BOR tłumaczył, "denerwował się" prowadzonym przeciwko niemu śledztwie.
Jak informuje "Nasz Dziennik", do spotkania miało dojść 29 października w Sulejówku u jednego ze znajomych B. Gazeta przypuszcza, że mogło ono zostać zaaranżowane. - Miało to być spotkanie towarzyskie, nie wiem czy C. [znajomy Bielawnego - przyp. red.] mówił mi, kto będzie na tym spotkaniu - wyjaśniał w prokuraturze. Dodał również, że nikt go nie uprzedził, że może tam być biegły w prowadzonym przeciwko niemu śledztwie.
mp, "Nasz Dziennik"
Komentarze