Nie róbcie z nas aniołów - rozmowa z Jarosławem Gowinem

Nie róbcie z nas aniołów - rozmowa z Jarosławem Gowinem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin (fot. Marcin Kaliński)
Taśmy PSL mu się nie podobają, ale dziewicy orleańskiej udawać nie zamierza. W rozmowie z „Wprost” minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiada, że nie wystartuje przeciwko Donaldowi Tuskowi na szefa Platformy. Co więcej - odejdzie z partii, jeśli ktoś będzie chciał go zmusić do poparcia liberalnego projektu in-vitro.
Andrzej Stankiewicz, Piotr Śmiłowicz: Estetyczne te taśmy?

Jarosław Gowin: Odpychające. Ale powiem rzecz niepopularną: to nie jest coś, co drastycznie odbiegałoby od praktyki życia politycznego w innych krajach.

Czy to znaczy, że pan kiedykolwiek w takich rozmowach uczestniczył?

Nie na takim poziomie. Ale nie chcę udawać dziewicy orleańskiej. To nie jest tak, że politycy nie rozmawiają o stanowiskach. I nie każda rozmowa o personaliach jest patologiczna. Przecież np. na kluczowych stanowiskach w ministerstwie muszę mieć ludzi, których uczciwości i kompetencji jestem pewien.

W Platformie coraz częściej słychać głosy: decyzja o egzekucji Gowina już zapadła, teraz to tylko kwestia czasu i narzędzi. Teza jest jasna: rosnąca pozycja polityczna Gowina niepokoi ważnych ludzi w Platformie, w tym premiera.


Nie sądzę. Donald Tusk...

… ma na koncie długą listę politycznych egzekucji.


… jak nikt w Polsce zna się na walce o władzę, także o władzę w partii. Wie, że ja mu nie zagrażam.

Nie zamierza pan ubiegać się o przywództwo w Platformie?


Nie zamierzam. Zamierzam natomiast zabiegać, by nasza partia była możliwie konserwatywna w sprawach kulturowych i zdecydowanie wolnorynkowa.

Czy przyjęcie liberalnego projektu in-vitro autorstwa Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie będzie dla pana sygnałem, że nie ma miejsca dla konserwatystów w Platformie?

Nie będzie. Dla mnie nie byłoby miejsca w Platformie, gdyby partia ewoluowałaby w lewo, czyli próbowałaby zliberalizować np. ustawę antyaborcyjną. Ten problem jednak nie istnieje. Natomiast sprawa in vitro jest złożona. Jestem głęboko przeświadczony, że mój projekt jest najlepszy. Jednocześnie muszę uczciwie przyznać, że w stosunku do obecnego stanu rzeczy, kiedy wszystko wolno, projekt pani poseł Kidawy-Błońskiej byłby zdecydowanym postępem.

Co jest dla pana non possumus w kwestii in vitro?


Dla nas, grupy posłów konserwatywnych, nie do zaakceptowania byłoby wprowadzenie klubowej dyscypliny. Było to niestety rozważane.

Nie chodziło o dyscyplinę, tylko o to, żeby część Platformy nie głosowała z PiS.


A czym się różni głosowanie konserwatywnej części PO z PiS od głosowania liberalnej części z Palikotem?

To my o to pytamy. Premier skrytykował pana za to, że nie odcina się pan wystarczająco mocno od PiS.

Premier i spora część Platformy uważają PiS nie tylko za politycznego rywala, ale też za zagrożenie dla demokracji w Polsce.

Pan tak nie uważa?

Ja tak nie uważam. Ale z ubolewaniem obserwuję ewolucję PiS. To nie jest ta partia, z którą w 2005 roku chciałem robić PO-PiS. Z dzisiejszym PiS nic mnie nie łączy.

Pana koledzy mówią o Jarosławie Kaczyńskim: szaleniec, obłudnik, zakłamany, nikczemny cham.

Nie powiedziałbym tak z dwóch powodów. Po pierwsze to nie jest mój język. Po drugie nie uważam tych opinii za trafne.

Wierzy pan, że jeszcze w tej kadencji szykowana jest wymiana koalicjanta na Palikota albo SLD?

Nie  znam żadnych znaczących polityków PO, którzy chcieliby koalicji z Palikotem. Wszyscy wiedzą, jak nieprzewidywalnym i nielojalnym jest partnerem. Co do koalicji z SLD temat jest pozorny, bo razem nie mamy większości.

Jeden głos przewagi.

Na pewno jest więcej niż jeden poseł PO, dla którego taka koalicja byłaby nie do zaakceptowania. Więc przewaga by zniknęła.

Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”