I po PiS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szczekający piesek pisowski, który szarpał za nogawkę polski Kościół i trzymał, żeby noga nie poszła za bardzo na wschód, został z kawałkiem szmaty w zębach. To początek końca PiS – twierdzi w rozmowie z „Wprost” Roman Giertych.
WPROST: Czy jako adwokat podjąłby się pan obrony Marcina Plichty?

ROMAN GIERTYCH: Adwokaci nie mogą nikomu odmawiać pomocy prawnej. Ale nie paliłbym się do takiego zadania.

Dlaczego?

Bo to sprawa przesądzona medialnie. A sprawy przesądzone medialnie zwykle przesądzone zostają też w sądach.

Co pana najbardziej dziwi w tej sprawie? Czy to, że ludzie dali się nabrać, czy to, że państwo nie zadziałało?

Na pewno zawiodła prokuratura. Ten człowiek miał tyle wyroków i otrzymywał kolejne w zawieszeniu. W takich sytuacjach prokuratura powinna być bardziej asertywna, by uzyskiwać wyroki bezwzględnego więzienia. Sprawa Amber Gold pokazuje, że prokuratura jest w bardzo słabej kondycji.

Wydzielenie prokuratury generalnej z rządu to był błąd?

Nie byłby to błąd, gdyby był dobry prokurator generalny. Niezależny, który broniłby ludzi zamiast karpi.

Andrzej Seremet nie jest niezależny?

Jeśli główną treścią jego przesłania do prokuratorów, wyrażanego co roku w grudniu, jest nacisk na ściganie tych, którzy brutalnie traktują karpie, to znaczy, że ma nie najlepiej postawione priorytety.

Gdyby to zależało od pana, doprowadziłby pan do wymiany prokuratora generalnego?

Wymiana prokuratora generalnego w obecnych realiach jest bardzo trudna, ale moja ocena jego jest negatywna. Tak jak negatywnie oceniam otaczanie się przez niego ludźmi, którzy wywodzą się z obozu PiS. Mam wrażenie, że w niektórych sprawach prokuratura robi wszystko, co może, by chronić ludzi z układu PiS.
Więcej możesz przeczytać w 34/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.