Olga Semeniuk-Patkowska zwróciła się do Barbary Nowackiej z interpelacją ws. „żądań płacowych nauczycieli i braku działań rządu wobec zapowiadanego protestu ZNP”.
„Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił ogólnopolskie pogotowie protestacyjne, zapowiadając możliwość akcji protestacyjnych już od początku września 2025 roku. Powodem są niezrealizowane obietnice rządu oraz brak podwyżek wynagrodzeń, które zdaniem środowiska nauczycielskiego nie rekompensują inflacji ani nie odpowiadają skali obowiązków i odpowiedzialności” – czytamy.
Co z podwyżkami dla nauczycieli? „Sytuacja ta grozi paraliżem”
„W odpowiedzi ze strony rządu padają jedynie ogólniki i uniki. Nie przedstawiono ani harmonogramu ewentualnych podwyżek, ani projektu budżetowego z wyliczeniami skutków finansowych. Co więcej – ministerstwo nie prowadzi aktywnego dialogu z głównymi organizacjami związkowymi, a informacje kierowane do opinii publicznej są sprzeczne i fragmentaryczne” – kontynuowała posłanka PiS.
W ocenie Semeniuk-Patkowskiej „sytuacja ta grozi paraliżem szkół od września oraz masowym odpływem kadry nauczycielskiej do innych sektorów”. Na zakończenie zadała szereg pytań, a wśród nich, czy MEN planuje spełnić postulat ZNP dotyczący podwyżki płac dla nauczycieli.
MEN reaguje na interpelację posłanki PiS. „Niespotykany dotychczas wymiar”
Na interpelację posłanki PiS w sposób obszerny odpowiedział Henryk Kiepura, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
„Odnosząc się do pytań w zakresie zwiększenia wynagrodzeń nauczycieli, uprzejmie informuję, że biorąc pod uwagę wprowadzone przez obecny Rząd podwyżki płac, które weszły w życie od 1 stycznia 2024 r. oraz od 1 stycznia 2025 r., kwotowy wzrost wynagrodzenia średniego w stosunku do 2023 r. wynosi w przypadku nauczyciela początkującego 1 894 zł, nauczyciela mianowanego 2 093 zł, natomiast nauczyciela dyplomowanego – 2 674 zł. Zmiana wynagrodzeń w tym okresie w ujęciu nominalnym kształtuje się na poziomie odpowiednio ok. 40% dla nauczyciela początkującego i 37% dla nauczyciela mianowanego i dyplomowanego” – podano.
„Należy zaznaczyć, że zarówno tegoroczna, jak i planowana na rok następny podwyżka wynagrodzenia nauczycieli uwzględnia aktualne uwarunkowania budżetowe związane z koniecznością wdrożenia mechanizmów nadmiernego deficytu” – czytamy.
W dalszej części Henryk Kiepura zestawił ze sobą obecną sytuację nauczycieli z tą, z którą musieli mierzyć się przed laty. „Podczas gdy rekordowy wzrost wynagrodzeń nauczycieli w 2024 r. pozwolił przywrócić odpowiedni dla tej grupy zawodowej poziom płac w relacji do wskaźników makroekonomicznych, w latach 2016-2023 nauczyciele nie tylko mierzyli się z pogorszeniem relacji nominalnego wynagrodzenia do płacy minimalnej, ale i z kampanią hejtu prowadzoną przez media publiczne oraz polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy np. w trakcie Strajku Nauczycieli zarzucali, że działania nauczycieli demoralizują dzieci i są polityczną awanturą” – napisał w odpowiedzi na interpelację.
Jak podkreślił Kiepura, „w związku z podwyższeniem wynagrodzeń nauczycieli przedszkoli, szkół i placówek, w 2024 r. jednostki samorządu terytorialnego otrzymały zwiększone środki zarówno dla publicznych, jak i niepublicznych przeszkoli, szkół i placówek. Sekretarz stanu MEN dodał także, że „wzrost zarówno kwoty subwencji oświatowej, jak i dotacji przedszkolnej osiągnął niespotykany dotychczas wymiar”.
Czytaj też:
Burza wokół nowego przedmiotu. Szefowa MEN: Nie mogę pozwolić na atak szurówCzytaj też:
Nowy pomysł MEN. Ten blok zajęć miałby trwać trzy godziny lekcyjne
