Wtargnął do hotelu poselskiego i robił zdjęcia. Miał rosyjski paszport

Wtargnął do hotelu poselskiego i robił zdjęcia. Miał rosyjski paszport

Dom Poselski
Dom Poselski Źródło:Newspix.pl / Piotr Molecki
Jak donosi Rzeczpospolita w nocy z środy na czwartek do hotelu poselskiego wszedł nieupoważniony mężczyzna i telefonem dokumentował rozkład pomieszczeń. Po wylegitymowaniu okazało się, że miał rosyjski paszport.

Mężczyzna miał wykorzystać fakt, że przed wejściem do budynku nie ma żadnych bramek i kiedy do środka wchodził jeden z posłów, ten wkradł się do wnętrza tuż za nim. Następnie wyjął telefon i zaczął filmować rozkład pomieszczeń, robił również zdjęcia korytarzom i poszczególnym pokojom. Uwagę na intruza zwrócił zaniepokojony poseł. Mężczyzna został wylegitymowany przez Straż Marszałkowską i jak się okazało miał przy sobie rosyjski paszport. Po ustaleniu tożsamości niepożądanego gościa strażnicy wypuścili go z budynku.

W dniu incydentu trwało dwudniowe posiedzenie Sejmu, w związku z czym w hotelu zameldowanych było wielu parlamentarzystów. W budynku w tym czasie przebywał m.in. marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Centrum Informacyjne Sejmu pytane o całe zajście nie potwierdziło i nie zaprzeczyło informacjom „Rzeczpospolitej”.

To robota amatora?

Dziennik o opinię w tej sprawie zapytał m.in. byłego szefa Agencji Wywiadu płk Grzegorza Małeckiego. W jego ocenie nie może być mowy, że była to profesjonalnie zaplanowana akcja obcych służb. – Wywiad działa przede wszystkim w sposób tajny. Trudno spodziewać się, by chciał nagrać rozkład pomieszczeń w tak ostentacyjny sposób – powiedział.

Podobnego zdania jest również były szef BOR gen. Mirosław Gawor, który stwierdził, że służby nie zaryzykowałyby kompromitacji działając w taki sposób. Ocenił, że mężczyzna mógł być amatorem, który chciał opublikować nagranie w mediach społecznościowych i zyskać w ten sposób rozgłos. Dodał jednak, że strażnicy nie powinni byli wypuszczać intruza.

Czytaj też:
Trzaskowski krytycznie o słowach Grodzkiego. „Ta retoryka poszła za daleko”

Źródło: Rzeczpospolita