Mężczyzna wlał psu do pyska żrący płyn. Sąd skazał go na więzienie

Mężczyzna wlał psu do pyska żrący płyn. Sąd skazał go na więzienie

Suczka Zizi, której do pyska wlano żrący płyn
Suczka Zizi, której do pyska wlano żrący płyn Źródło: Facebook / Fundacja Centaurus
We wtorek wrocławski sąd skazał na dwa lata więzienia mężczyznę, który wlał psu do pyska żrący płyn. Wyrok jest prawomocny – poinformowała „Gazeta Wyborcza”.

Do zdarzenia doszło w styczniu 2021 roku. ustaliła, że Marcin W. wlał do pyska suczki o imieniu Zizi butelkę żrącego płynu do czyszczenia toalet. W akcie oskarżenia wskazano, że zwierzę doznało rozległych obrażeń – oparzeń jamy ustnej, martwicy okolic wędzidełka językowego, obrzęku całego języka i błon śluzowych. – Zizi była całkowicie zaśliniona, oblepiona ropą i dosłownie zgnilizną – mówił weterynarz, do którego trafił pies.

Mężczyzna nie przyznawał się do winy, twierdząc że kocha psa należącego do jego partnerki. Twierdził, że zwierzę miało samo napić się żrącego płynu, w którym moczyły się skarpetki.

Marcin W. prawomocnie skazany

W lutym tego roku sąd skazał Marcina W. na dwa lata pozbawienia wolności bez zawieszenia. Zakazał mu także posiadania zwierząt przez 15 lat i nakazał zapłacić 10 tys. zł nawiązki na rzecz schroniska dla bezdomnych zwierząt we Wrocławiu. Mężczyzna odwołał się jednak od wyroku, wnosząc o uniewinnienie. We wtorek 6 grudnia sąd apelacyjny utrzymał jednak wyrok w mocy.

– Sąd pierwszej instancji poczynił trafne ustalenia co do sprawstwa i winy oskarżonego. Oczywiście należy zgodzić się z obroną, że w tej sprawie nie było dowodów bezpośrednich, natomiast sąd rejonowy dysponował licznymi dowodami pośrednimi, jak np. zeznania świadków, opinia biegłej, zdjęcia, które dawały jednoznaczne podstawy do ustalenia niewątpliwej wersji zdarzeń. A mianowicie tego, że oskarżony świadomie i celowo wlał żrącą ciecz do pyszczka psa – wskazała w uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Żelazny. Podkreśliła też, że wymierzona kara musi wywrzeć przekonanie, że takie czyny nie będą uchodzić na sucho, bo „aktów okrucieństwa wobec zwierząt wciąż jest dużo”.

Skazany przebywa poza Polską

Norbert Ziemlicki z Fundacji Centaurus zwrócił jednak uwagę w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że może być problem z wykonaniem wyroku, bo Marcin W. miał uciec z kraju do Szwecji.

Czytaj też:
Zamordowała sąsiada, bo zabił jej psa. Sąd uznał, że kara dla kobiety była „rażąco i niewspółmiernie surowa”
Czytaj też:
Duński sąd przedłużył areszt dla zabójcy z Oświęcimia. „Chce zapewnić sobie więcej czasu”

Źródło: Gazeta Wyborcza