Opisywane tutaj zdarzenie miało miejsce w niedzielę 28 maja w godzinach porannych. Ksiądz Adrian wracał właśnie z mszy świętej, którą odprawiano o 7:00 w klasztorze sióstr albertynek we Wrocławiu. Szedł na położoną kilkaset metrów dalej plebanię kościoła pod wezwaniem świętego Maurycego.
Niespodziewany atak na księdza we Wrocławiu
Napastnik zaatakował duchownego, kiedy ten czekał na zielone światło na przejściu dla pieszych. Dwukrotnie uderzył zaskoczonego mężczyznę, celując w jego głowę. — Poczułem mocne uderzenie w tył głowy. Odwróciłem się i zobaczyłem wytatuowanego mężczyznę, mniej więcej w moim wieku. Zaczął mnie wyzywać i grozić mi, że mnie znów uderzy – relacjonował ksiądz.
– Zapytałem: „Ale co ja ci zrobiłem?”. W odpowiedzi dostałem pięścią w twarz tak, że spadły mi okulary – opowiadał dalej, w rozmowie z tygodnikiem „Gość Niedzielny”. Nie był to koniec zdarzenia, ponieważ napastnik szarpał dalej księdza Alberta i wyrwał mu koloratkę. — Wydaje mi się, że najbardziej go uwierała ta sutanna i dlatego mnie zaatakował – zasugerował kapłan.
Zaatakowanemu księdzu pomogli świadkowie
Z pomocą przyszli duchownemu pasażerowie tramwaju, którzy dostrzegli całą sytuację z okien pojazdu. Obezwładnili agresora i zatrzymali go aż do przyjazdu służb. Na miejsce zdarzenia wezwano zarówno policję, jak i pogotowie dla poszkodowanego księdza.
Mężczyzna z tatuażami został odwieziony do aresztu. Policjanci podejrzewali wstępnie, że był on pod wpływem środków odurzających. By upewnić się co do tego przeczucia, będą przeprowadzać na zatrzymanym badania krwi. Ksiądz z kolei otrzymał pierwszą pomoc z rąk medyków. Sugerowano również, by udał się na SOR. Duchowny zdecydował jednak, że nie stała mu się wielka krzywda i nie chciał tego rodzaju pomocy.
Czytaj też:
Dyrektorka zawiadomiła kurię o niewłaściwym zachowaniu księdza. Mieszkańcy wsi chcieli wywieźć ją na taczkachCzytaj też:
„Matka z Polski, która nienawidzi gejów”. Ambasador RP w Berlinie reaguje
