Policja nie poinformowała rodziny o śmierci Polaka w Austrii. „To jest chore”

Policja nie poinformowała rodziny o śmierci Polaka w Austrii. „To jest chore”

Policja
Policja Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Polska policja, mimo pozyskanych, od swoich austriackich odpowiedników, informacji, nie poinformowała rodziny o śmierci mężczyzny, który w maju wyjechał za pracą do Wiednia. Teraz bliscy na własną rękę próbują sprowadzić jego zwłoki do Polski. – To chore – powiedziała córka zmarłego.

Z informacji zgromadzonych przez RMF FM wynika, że mężczyzna wyjechał do Wiednia w maju bieżącego roku, a krótko po dotarciu na miejsce zmarł wskutek wylewu. Jego rodzina zaniepokoiła się nagłą utratą kontaktu i zgłosiła zaginięcie.

Policja czekała do sierpnia

Do Komendy Głównej Policji 22 czerwca wpłynęła informacja o śmierci obywatela Polski na terenie Austrii. Jednak bliscy mężczyzny informację tę otrzymali dopiero 10 sierpnia. Z uwagi na zwłokę austriacka policja nie otrzymała żadnych informacji na temat woli rodziny co do pogrzebu i podjęta została decyzja o pochówku na miejscu na koszt państwa. Policja nie była w stanie udzielić rodzinie zmarłego żadnych informacji na temat miejsca pochówku.

O sprawie opowiedziała córka zmarłego, która stwierdziła, że policjanci tłumacząc swoją niewiedzę stwierdzili, że "nie byli w stanie ustalić" żadnych szczegółów.

– Weszliśmy na taką stronę austriacką, gdzie wystarczy tylko wpisać PESEL. Wpisaliśmy PESEL taty i wyskoczyła nam data i miejsce pochówku, dokładna alejka i numer grobu. Wszystkiego dowiedzieliśmy się sami – opowiedziała kobieta w rozmowie z RMF FM. – Gdybyśmy dowiedzieli się wcześniej, to tata byłby już z nami, zostałby pochowany godnie, moglibyśmy przy tym uczestniczyć. Ktoś pochował go bez naszej zgody, kilkaset kilometrów od nas. To jest chore – stwierdziła.

„Nie popuszczę”

Teraz rodzina zmaga się z trudnościami dotyczącymi sprowadzenia zwłok bliskiego do Polski. – Ustaliliśmy, że podpisujemy umowę z firmą pogrzebową w Austrii, która obsługuje tatę – od razu go kremuje, dostajemy pozwolenie i jedziemy po urnę. Dostaliśmy jednak wiadomość, że nie wydadzą taty, dopóki nie zapłacimy 4 tys. euro za pochówek – wyjaśnia kobieta.

Córka zmarłego nie zamierza przyjąć do wiadomości tłumaczeń policji, która twierdzi, że informacja o śmieci jej ojca „gdzieś utknęła”. – To jest po prostu coś żałosnego, to jest niedopuszczalne tłumaczenie z ich strony. Mogliby zamilknąć, a nie głupio się tłumaczyć – mówi. – Ja tego nie popuszczę, bo tak nie powinno być. Tu chodzi o człowieka, o ojca, o męża. To jest po prostu niedopuszczalne – zaznacza.

Komenda Główna Policji, komentując całą sytuację obiecuje wyjaśnienie sprawy. „Wdrożyliśmy czynności mające na celu dokładne wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej sprawy. Jeżeli wykażą one jakiekolwiek niedociągnięcia z naszej strony, już dzisiaj wyrażamy ubolewanie, rozumiejąc ból rodziny i prosząc o cierpliwość w wyjaśnieniu sprawy. Nasi obywatele są dla nas najważniejsi, zwłaszcza gdy mamy dbać o ich prawa za granicą” – czytamy.

Czytaj też:
Nowe ustalenia ws. zabójstwa dzieci w Opolu. Aresztowano ich matkę
Czytaj też:
Norweg zamordował Polkę i uprowadził dziecko? Jest akt oskarżenia

Źródło: RMF FM