Powodem zmiany – jak ujawniają politycy koalicji – są napięcia wewnątrz obozu rządzącego. W centrum zamieszania znalazł się marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który poprosił o więcej czasu na uporządkowanie spraw w swoim środowisku politycznym.
O zmianie terminu poinformował lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Jak przekazał, to właśnie marszałek Sejmu był autorem wniosku o przesunięcie planowanej rekonstrukcji. „Przełożyliśmy termin (rekonstrukcji rządu – red.) o tydzień na wniosek marszałka Hołowni. Motywował to koniecznością uporządkowania różnych spraw, które ma w swoim środowisku” – przekazał Czarzasty.
W jego ocenie, prośba Hołowni została przyjęta ze zrozumieniem przez pozostałych partnerów koalicyjnych.
„Ten wniosek został przez nas zaakceptowany, ponieważ każdy ma prawo, żeby sobie uporządkować rzeczy” – dodał Czarzasty. Co istotne, polityk zaznaczył również, że większość kluczowych ustaleń dotyczących rekonstrukcji rządu jest już gotowa i uzgodniona.
Napięcia i nocne rozmowy
Według informacji uzyskanych przez TVN24, motywacją Hołowni do złożenia wniosku o przesunięcie były napięcia wewnętrzne, jakie narastają w ostatnich dniach w koalicji rządzącej. Atmosferę dodatkowo zaogniło spotkanie marszałka Sejmu z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. To właśnie ten nocny dialog – do którego doszło w ubiegły czwartek w mieszkaniu europosła Adama Bielana – stał się zarzewiem kolejnych politycznych sporów.
Jak zapewniał Hołownia rozmowy z Kaczyńskim i Bielanem dotyczyły zaprzysiężenia Karola Nawrockiego i współpracy rządu z nowym prezydentem. PiS zdaniem marszałka próbował forsować też po raz kolejny powołanie rządu technicznego, jednak temat został ucięty.
Spotkanie wywołało konsternację w szeregach Koalicji 15 Października. Nie brak głosów, że nieformalne kontakty z liderem opozycji mogły zostać odebrane przez część sojuszników jako zdrada zaufania lub próba prowadzenia równoległej polityki. Tym bardziej że spotkanie odbyło się poza oficjalnym harmonogramem i bez udziału pozostałych przedstawicieli koalicji.
Jego konsekwencją było odejście z Polski 2050 posłanki Izabeli Bodnar oraz zawieszenie w prawach członka klubu parlamentarnego Tomasza Zimocha.
Sam Hołownia próbował zażegnać kryzys, tłumacząc, że rozmowa z Kaczyńskim nie miała charakteru tajnego ani spiskowego, a była próbą otwartego dialogu. Marszałek zaprzeczył oskarżeniom o spiskowanie z PiS i zapowiedział, że zamierza dalej spotykać się zarówno z liderami koalicji rządzącej, jak i opozycji. W jego ocenie, tylko rozmowa ze wszystkimi stronami sceny politycznej może prowadzić do wypracowania rozwiązań dla kraju.
Przesunięcie jako sygnał ostrożności
Z perspektywy politycznej, decyzja o przesunięciu rekonstrukcji może być postrzegana jako gest ostrożności i próba uniknięcia gwałtownych posunięć w atmosferze napięcia. Ruch ten ma dać czas na uspokojenie emocji, wyjaśnienie wątpliwości oraz zamknięcie ewentualnych konfliktów.
Marszałek Hołownia zdaje się dostrzegać, że w obecnej sytuacji każda decyzja personalna w rządzie może zostać odebrana jako efekt siłowego rozstrzygania sporów wewnętrznych, a nie wyważonych konsultacji.
Kwestie kadrowe już uzgodnione
Choć oficjalne decyzje personalne mają zostać ogłoszone dopiero 22 lipca, to z wypowiedzi Włodzimierza Czarzastego wynika, że zasadnicze ustalenia już zapadły. Oznacza to, że koalicja najprawdopodobniej zakończyła proces negocjowania zakresu zmian w rządzie – zarówno na poziomie konkretnych nazwisk, jak i kierunków polityki.
Nieoficjalnie mówi się o co najmniej kilku zmianach w składzie Rady Ministrów, w tym także o przetasowaniach wśród wiceministrów. Ostateczny kształt rekonstrukcji poznamy jednak dopiero za kilkanaście dni. Dla wielu obserwatorów politycznych przesunięcie terminu to także czas oczekiwania na odpowiedź na pytanie, czy napięcia w koalicji będą miały trwałe konsekwencje dla jej stabilności.
Czytaj też:
Wiceszefowa partii Hołowni o „głupim tweecie”. „Był absolutnie niepotrzebny”Czytaj też:
Zemsty Tuska na Hołowni nie będzie? „Koniec Szymona w polityce”
