Karol Nawrocki po oficjalnym zaprzysiężeniu nie zamyka się w Pałacu Prezydenckim. W pierwszych dniach swojej kadencji polityk wyszedł do ludzi zgromadzonych przed bramą Belwederu.
Głowa państwa odwiedziła również Gdańsk. W trakcie wizyty Karol Nawrocki pojawił się m.in. na meczu Lechii Gdańsk, podczas którego rozmawiał z fanami trójmiejskiej drużyny. Odbył również spotkania z mieszkańcami Kalisza i Kolbuszowej.
Nawrocki jak Wojtyła?
W ocenie prof. Anny Siewierskiej z Uniwersytetu Rzeszowskiego te działania nie są przypadkowe i są elementem budowania wizerunku i kapitału Karola Nawrockiego. – To było widać już podczas inauguracji, gdzie na Krakowskim Przedmieściu czy na placu Trzech Krzyży w Warszawie można było kupić znaczki, plakietki, koszulki porównujące Karola Nawrockiego do Karola Wojtyły – stwierdziła politolożka.
– Trochę trudno mi uwierzyć, że to była oddolna inicjatywa. Myślę, że to budowanie wizerunku Nawrockiego jako drugiego ważnego Karola w historii Polski, było bardzo przemyślane przez sztab wizerunkowy – dodała w rozmowie z Onetem.
Poszła na spotkanie z Nawrockim. Zwróciła uwagę na jedną rzecz
Ekspertka brała udział w spotkaniu z prezydentem w Kolbuszowej. – Byłam w tłumie ludzi i wsłuchiwałam się w to, co mówili. Muszę powiedzieć, że nigdy na spotkaniach z Dudą nie słyszałam, by mówiono o nim per „Andrzej”. Natomiast to, co mi się rzuciło absolutnie w uszy na spotkaniu w Kolbuszowej, że wszyscy mówili o prezydencie „Karol”, „nasz Karol”, nawet zakonnice mówiły „nasz Karolek” – relacjonowała.
Prof. Anna Siewierska podkreśliła, że „jest to budowanie wizerunku swojskiego chłopaka, który może i jakieś błędy popełnił w młodości, ale któż nie popełnia, to jest konsekwentnie budowany wizerunek zwykłego chłopaka z bloku, który został prezydentem”.
– Karolowi Nawrockiemu autentyczną przyjemność sprawia robienie sobie zdjęć z ludźmi, ściskanie się z nimi, rozmawianie. Jak już wszedł w tłum to nikomu, ale to dosłownie nikomu, łącznie z dzieciakami na rowerach, nie odmówił selfie i autografu – komentowała.
– Niektórzy w Kolbuszowej zachowywali się tak, jakby to jakiś znany YouTuber przyjechał, a nie prezydent. Ja bym to wręcz nazwała pewną histerią – oceniła ekspertka.
Według politolożki „ten rodzaj ekscytacji jest podobny do tego, co działo się za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego”. – Takiego entuzjazmu nie wzbudzał ani Komorowski, ani Duda. Jedynie Kwaśniewscy, gdy schodzili do ludzi, by zrobić sobie z nimi zdjęcia – stwierdziła.
PiS ma problem z Nawrockim?
Ekspertka z Uniwersytetu Rzeszowskiego zwróciła uwagę na fakt, że gdy w Kolbuszowej pojawili się politycy PiS i Suwerennej Polski, zostali kompletnie zignorowani przez uczestników spotkania.
– Według mnie to oznacza, że PiS już ma problem z prezydentem. W jego wystąpieniu też nie padło ani jedno słowo związane z PiS. Żadnego witania tych polityków i działaczy. Żadnego spłacania długu. Absolutnie nic. Podobnie zresztą było w Kaliszu – podsumowała.
Czytaj też:
Nawrocki na meczu Lechii Gdańsk. Wymowna reakcja kibicówCzytaj też:
BCC apeluje do Nawrockiego. Tego biznes oczekuje od prezydenta
