Rząd jest ostrożny w sprawie euro

Rząd jest ostrożny w sprawie euro

Dodano:   /  Zmieniono: 
We wrześniu premier, szef UKIE oraz ministrowie gospodarki, finansów i spraw wewnętrznych rozstrzygną, czy podawać nową, sztywną datę przystąpienia Polski do unii walutowej – informuje „Dziennik”. Większość z zainteresowanych skłania się do tego, by podania dokładnego terminu przystąpienia do unii walutowej uniknąć.
Ministerstwo Finansów wysłało do wybranych resortów projekt nowego planu przyjęcia euro. Jeden z wariantów zakłada, że rząd ograniczy się do podania ogólnej wizji spełnienia kryteriów z Maastricht, jak ograniczenie deficytu budżetowego czy inflacji, co w bliżej nieokreślonej przyszłości pozwoli na przyjęcie euro. Drugi, bardziej ambitny, zakłada podanie dokładnej daty przystąpienia do unii walutowej.

Nie potrzeba konkretnej daty

Współpracownicy premiera opowiadają się raczej za pierwszym wariantem. Poprze go prawdopodobnie Waldemar Pawlak. - Nie sądzę, aby Pawlak wykazywał nadmierny entuzjazm wobec szybkiego przystąpienia do unii walutowej. Raczej zaleci obserwowanie, jak radzą sobie kraje, które jak Słowacja przyjęły już wspólnotą walutę" - mówi eden z najbliższych współpracowników wicepremiera Eugeniusz Grzeszczak. Przeciw podawaniu sztywnego terminu przystąpienia do euro opowie się również wicepremier Grzegorz Schetyna, który, jak mówią jego współpracownicy, jest zwolennikiem pragmatycznego podejścia do tej kwestii. Mikołaj Dowgielewicz, szef UKIE stwierdza wprawdzie, że musi się poważnie nad tą sprawą zastanowić, ale jego bliscy współpracownicy podkreślają, że jest on „bardzo ostrożny" jeśli chodzi o podanie nowego terminu przyjęcia euro.

Wyjątek: Rostowski

Za podaniem sztywnej daty przystąpienia do europejskiej unii walutowej może za to optować minister finansów Jacek Rostowski, który – zdaniem prof. Stanisława Gomółki, byłego zastępcy ministra finansów – może uznać, że podanie konkretnej daty pomoże mu w ograniczaniu rosnącego deficytu budżetowego.

"Dziennik", arb