"PO stara się, aby komisja nie przesłuchała Koska i Sobiesiaka"

"PO stara się, aby komisja nie przesłuchała Koska i Sobiesiaka"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według posłów PiS projekt uchwały autorstwa PO o powołaniu komisji śledczej do wyjaśnienia tzw. afery hazardowej uniemożliwia przesłuchanie przez nią m.in. byłego szefa klubu Platformy Zbigniewa Chlebowskiego oraz biznesmenów, którzy mieli się z nim kontaktować w toku prac nad tzw. ustawą hazardową: Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska. Podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie posłowie PiS Mariusz Błaszczak i Beata Kempa zgłosił już pięć poprawek, które przewidują m.in., że śledczy będą badać okres od 2001 do 2009 roku.
W środę Sejm debatował nad sprawozdaniem połączonych komisji: Ustawodawczej i Finansów Publicznych ws. projektu uchwały o powołaniu komisji śledczej do wyjaśnienia tzw. afery hazardowej. We wtorek komisje przyjęły projekt autorstwa PO, który zakłada, że śledczy zbadają prace nad tzw. ustawą hazardową w czasie rządów SLD, PiS i PO, czyli od 2002 do 2009 roku, ale tylko w zakresie automatów o niskich wygranych i wideoloterii.

Zbadają, czy przestrzegali procedury

W pierwszej kolejności - według poprawki proponowanej przez PiS - komisja zajmowałaby się okresem od 17 listopada 2007 do 31 października 2009 roku (szefowałby jej ktoś z PiS lub SLD); następnie badałaby okres od 1 listopada 2005 do 16 listopada 2007 roku (na czele z przedstawicielem PO, PSL lub SLD); i wreszcie ostatni okres - między 19 października 2001 a 31 października 2005 roku (wówczas komisją kierowałby poseł PO lub PiS).

PiS chce, aby zakres prac komisji objął "zbadanie przestrzegania procedur" w trakcie prac nad tzw. ustawą hazardową, "w tym zasadności podejmowanych decyzji przez funkcjonariuszy publicznych", "ustalenie zakresu odpowiedzialności osób, których obowiązkiem było zapewnienie właściwego przygotowania projektu ustawy i zagwarantowanie ochrony interesów ekonomicznych państwa" oraz zbadanie działań instytucji państwowych w związku z możliwymi nieprawidłowościami w tej sprawie. PiS chce też, by w komisji było rotacyjne kierownictwo. - Komisja, jeżeli powstanie w kształcie proponowanym przez PO, będzie komisją krycia afery, a nie komisją śledczą, która miałaby wyjaśnić aferę hazardową - powiedział podczas konferencji prasowej rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Sobiesiak i Kosek nie staną przed komisją

Posłanka PiS Beata Kempa zwróciła uwagę, że na podstawie uchwały PO nie będzie można dokładnie zbadać kwestii zachowania Zbigniewa Chlebowskiego w sprawie tzw. afery hazardowej, ponieważ - jak argumentowała - projekt Platformy uniemożliwia "badanie nieformalnych zachowań" m.in. parlamentarzystów. - Wczytując się w zapisy tej uchwały nie można wyinterpretować możliwości zaproszenia pana Chlebowskiego przed oblicze sejmowej komisji śledczej. Podobne problemy mogą być z podstawą prawną, aby zaprosić premiera Donalda Tuska, aby komisji przedstawił wszystkie te kwestie, które powinny interesować komisję, aby wyjaśnić aferę hazardową - podkreśliła.

Dodała też, że przed komisją nie będą mogli zeznawać biznesmeni Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek. - Zapisy, które zostały przestawione w uchwale PO, dotyczą tylko członków Rady Ministrów i funkcjonariuszy publicznych uczestniczących w procesie stanowienia prawa, bądź tych, którzy sprawdzali jego przebieg, podobnie parlamentarzystów, którzy uczestniczyli z punktu widzenia formalnego w procesie stanowienia prawa - powiedziała.

Według posłanki PiS projekt PO jest niezgodny z artykułem 111 konstytucji, który mówi, że Sejm może powołać komisję śledczą do zbadania określonej sprawy. - Działanie komisji na bazie niekonstytucyjnych przepisów będzie nieważne - dodała. Jeszcze w środę o godz. 20.00 planowane jest głosowanie nad powołaniem komisji. W piątek rano głosowany byłby skład osobowy komisji, a po południu odbyłoby się jej pierwsze posiedzenie i wybór przewodniczącego. Posłowie PiS nie chcieli zdeklarować, czy poprą projekt autorstwa PO, jeżeli okaże się, że ich poprawki nie będą uwzględnione. - Liczymy na opamiętanie Platformy - podkreślił Błaszczak.

PAP, dar