Lisicki odpowiada na zarzuty Kaczyńskiego

Lisicki odpowiada na zarzuty Kaczyńskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia
Paweł Lisicki odpowiedział na piątkowy wywiad Jarosława Kaczyńskiego. Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" nie odniósł się jednak bezpośrednio do najostrzejszych słów prezesa PiS. Wylicza z kolei głównie polityczne błędy Kaczyńskiego, które ten popełnił w ostatnim czasie.
Dyskusja między Pawłem Lisickim a Jarosławem Kaczyńskim zaczęła się od felietonu Lisickiego. Napisał on, że prezes PiS broniąc krzyża pod Pałacem Prezydenckim w istocie wspiera "zapateryzm" - sprzyja powstaniu radykalnej, walczącej z Kościołem lewicy.

Kaczyński nie pozostał dłużny i odpowiedział Lisickiemu w wywiadzie dla portalu internetowego Prawa i Sprawiedliwości. - Pan Lisicki chciał coś napisać o Komorowskim, ale musiał się jakoś zabezpieczyć, a ponieważ wiadomo, że mnie, nas, PiS wolno atakować bez żadnych ograniczeń, że za to się nie ponosi żadnych konsekwencji, wobec tego wymyślił sobie tę konstrukcję, że głównie winien jest Kaczyński, a Komorowski też, ale tylko troszkę - mówił Kaczyński.

W poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" naczelny dziennika opublikował obszerny komentarz do słów Jarosława Kaczyńskiego. - Obecna działalność Jarosława Kaczyńskiego sprowadza się do naprawienia krzywd, zniewag i niesprawiedliwości, które dotknęły śp. prezydenta. To droga donikąd - twierdzi publicysta. Lisicki uważa, że prezes PiS nie używa żadnych racjonalnych argumentów, a do przepychanki słownej na niskim poziomie musi poszukać sobie innego przeciwnika.

- Mógłbym posłużyć się językiem prezesa, w końcu i ja znam trochę inwektyw, ale, prawdę powiedziawszy, w wiejskich bitkach, gdzie po kolana w błocie stoi naprzeciw siebie dwóch biedaków i okładają się cepami ile wlezie, a gapie z uciechą biją brawo, nie gustuję. Jarosław Kaczyński musi sobie poszukać innego partnera do takich zmagań - pisze Lisicki.

Według niego cała polityka Jarosława Kaczyńskiego sprowadza się teraz do budowania - Występuje prezes PiS w roli jedynego sprawiedliwego, sędziego cudzych sumień, niezłomnego obrońcy prawdy o Smoleńsku. Jak zatem wytłumaczyć fakt, że przez kilka miesięcy głoszenie owej prawdy zawiesił na kołku? Mam wrażenie, że prezes nie wspominał o obecnych oskarżeniach wobec rządu i Bronisława Komorowskiego z wyrachowania. Albo sam zrozumiał, albo też dał się przekonać, że dla zdobycia władzy musi posługiwać się innym, łagodnym językiem. Czy to nie oportunizm? A może gorsza od niego obłuda? Lekarzu, nim zabierzesz się za innych, ulecz samego siebie - argumentuje naczelny "Rzepy". I dodaje: - Polityka prezesa PiS sprowadza się do zadośćuczynienia Lechowi Kaczyńskiemu.

"Rzeczpospolita", ps