Doceniać, nie przeceniać

Doceniać, nie przeceniać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy można łączyć walkę polityczną z walką o pamięć o tragicznie zmarłym bracie bliźniaku? Można, ale to, co ostatnio wyprawia Jarosław Kaczyński jest przeciwskuteczne. No chyba, że celem prezesu jest poparcie 15-20 proc. Polaków, dla których śp. Lech Kaczyński jest ikoną wolnej Polski.
Prezes PiS ma nie tylko prawo do dbania o dobre imię najbliższej dla siebie osoby, ale wręcz obowiązek by to robić. Nie ma w tym nic dziwnego, bo niemal każdy człowiek postępowałby podobnie. Problem w tym, że Kaczyński chciałby zrobić ze swojego brata kogoś, kim on nie był, a że jest cała rzesza świadków rozmaitych wydarzeń z przywoływanej przez Jarosława Kaczyńskiego przeszłości, to festiwal gloryfikacji zmarłego prezydenta zamienia się powoli w groteskę.

Ci, którzy negują opozycyjną działalność Lecha Kaczyńskiego są albo historycznymi nieukami, albo cynikami przekształcającymi fakty w imię doraźnych politycznych interesów. Takich ludzi jest jednak mało - generalnie Polacy doceniają aktywność zmarłego prezydenta w czasach PRL-u. Doceniać, nie znaczy jednak przeceniać. Jarosław Kaczyński zachowuje się tak jakby chciał przekonać Polaków, że to jego brat założył „Solidarność" , był jej mózgiem i liderem, i niemal w pojedynkę obalił komunizm. Do tego zburzył mur berliński i rozwiązał ZSRR. Niejako „przy okazji” prezes PiS deprecjonuje zasługi innych opozycjonistów, w tym pierwszoplanowych przywódców podziemia. Paradoksalnie kłóci się to z polityką samego Lecha Kaczyńskiego, który z ogromnym szacunkiem odnosił się do wszystkich opozycjonistów, także tych z przeciwnych obozów politycznych. Pamięć o ludziach „Solidarności” towarzyszyła mu przez całą prezydenturę, czego dowodem było przyznawanie  licznych orderów jej działaczom.


Tadeusz Mazowiecki przypomniał, że podczas 25. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych Lech Kaczyński publicznie podziękował jemu i Bronisławowi Geremkowi. Czy na taki gest stać byłoby jego brata? Niestety, chyba nie. Szkoda.