Nie obrażaj policjanta - póki nie zdejmie munduru

Nie obrażaj policjanta - póki nie zdejmie munduru

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Ten, kto znieważa funkcjonariusza publicznego na służbie, popełnia przestępstwo, nawet jeśli zrobi to bez udziału innych osób, np. w cztery oczy w trakcie przeszukania – wynika z uchwały Sądu Najwyższego. Uchwała SN z 20 czerwca nie dotyczy jednak znieważenia funkcjonariusza poza służbą, na przykład na prywatnym spotkaniu.
Funkcjonariuszem publicznym jest m.in.: prezydent, poseł, senator, radny, sędzia, ławnik, prokurator, notariusz, komornik, kurator sądowy, syndyk, nadzorca sądowy i zarządca, urzędnik państwowy, urzędnik administracji rządowej lub samorządowej.

Pytanie do Sądu Najwyższego złożył I prezes tego sądu. Dotyczyło ono wątpliwości, jakie zrodziły się na tle art. 226 par. 1 kodeksu karnego. Z przepisu tego wynika, że znieważenie funkcjonariusza publicznego jest przestępstwem, za które można zostać skazanym nawet na rok pozbawienia wolności. Problem polega na tym, że art. 226 par. 1 k.k. mówi o znieważeniu funkcjonariusza "podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych". Nie wskazuje jednoznacznie, czy zniewaga musi być dokonana publicznie.

W wyroku z 11 października 2006 r. (sygn. P 3/2006) Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przepis, który karze za niepubliczne znieważenie funkcjonariusza, jest niekonstytucyjny. Jednak przepis ten został cztery lata temu znowelizowany i wyrok Trybunału stracił aktualność.

Jeden przepis, różne orzeczenia

Problemu nie rozwiązało również orzecznictwo, bo nawet Sąd Najwyższy orzekał różnie w tej kwestii. Przykładowo w sprawie wytoczonej przeciwko mężczyźnie, który użył wobec asesora prokuratury obelżywych słów i gróźb, SN uznał, że zniewaga funkcjonariusza musi być publiczna, by można było mówić o przestępstwie. Tymczasem w tej sprawie mężczyzna znieważył asesora tylko listownie.

W innej sprawie SN uznał, że przestępstwo znieważenia funkcjonariusza na służbie może mieć miejsce także niepublicznie. Ta sprawa dotyczyła kierowcy, który - zatrzymany do kontroli przez policję - odmówił wyjścia z samochodu i badania alkomatem. Policjanci użyli więc siły, a kierowca w odpowiedzi obrzucił ich wyzwiskami i opluł. Osoby postronne nie słyszały jednak tych obelg i dlatego sądy uznały, że zajście nie miało charakteru publicznego. Mimo to skazały krewkiego kierowcę.

Wobec takich rozbieżności w orzecznictwie, I prezes SN Stanisław Dąbrowski zwrócił się o ich rozstrzygnięcie do siedmioosobowego składu sędziowskiego.

20 czerwca  (sygn. I KZP 8/12) Sąd Najwyższy, obradując w rozszerzonym składzie, podjął uchwałę, w której stwierdził, że przestępstwo znieważenia funkcjonariusza publicznego nie musi być popełnione publicznie. W uzasadnieniu sąd wskazał, że art. 226 par. 1 k.k. nie zawiera w ogóle pojęcia "publiczne" w odniesieniu do działań sprawcy. Tym samym już wykładnia językowa tego przepisu wskazuje, że dopuszczalne jest karanie za taką zniewagę również wtedy, gdy jest dokonana bez udziału publiczności.

"Ustawodawca celowo nie użył tego słowa"

SN przypomniał, że w wielu miejscach kodeksu karnego użyto pojęcia "publiczny". Przykładowo w tym samym art. 226 znajduje się par. 3, który wyraźnie mówi o karaniu za publiczne znieważenie lub poniżenie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej. - Nie można więc uznać, że brak tego sformułowania jest przypadkowy - powiedział sędzia Michał Laskowski. - Ustawodawca celowo nie użył tego słowa, konstruując normę prawną - dodał.

SN przypomniał, że nawet Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 11 października 2006 r. różnicował przestępstwa znieważenia funkcjonariusza publicznego na publiczne i niepubliczne. Niekonstytucyjność odnosiła się raczej do kwestii, w jakich okolicznościach nastąpiła zniewaga. Poprzednio karalność była rozszerzona i obejmowała nie tylko zniewagę w trakcie czynności służbowych, ale i poza nimi.

I to właśnie było przedmiotem krytyki TK - zauważył SN. - Trudno zresztą godzić się na to, że funkcjonariusz działający w sytuacjach konfliktowych, narażając się na agresję i przemoc, miałby być chroniony przed zniewagą tylko, gdy działania są prowadzone publicznie, a taki sam czyn popełniony bez udziału osób trzecich, np. w czasie przeszukania, nie podlegałby karze - podkreślił sędzia Laskowski.

sjk, PAP