- Premier Tusk stanął na wysokości zadania. Chce w tej chwili być szeryfem, który osobiście odpali i zerwie parę głów w Agencji Rynku Rolnego i w spółce Elewarr - ocenia tymczasowe pełnienie funkcji ministra rolnictwa przez Donalda Tuska Janusz Piechociński.
Poseł PSL twierdzi również, że decyzji premiera nie można odbierać jako rezygnacji PSL z resortu rolnictwa. - To nie jest kwestia dawania czy oddawania. Mamy stan nadzwyczajny w związku z tymi taśmami i rozmową. To nie jest kwestia musicie - mówi.
Piechociński chwali decyzję Tuska. - Premier Tusk stanął na wysokości zadania. Chce w tej chwili być szeryfem, który osobiście odpali i zerwie parę głów w Agencji Rynku Rolnego i w spółce Elewarr - pewnie to w tę stronę, i słusznie, idzie - wyjaśnia.
Jego zdaniem, z powołaniem nowej osoby na stanowiska ministra rolnictwa lepiej się wstrzymać. - Niech ten dym opadnie. Dla nas ważne jest jedno: szybka weryfikacja faktów z rozmowy dwóch panów Władysławów - podkreśla.
mp, pap
Piechociński chwali decyzję Tuska. - Premier Tusk stanął na wysokości zadania. Chce w tej chwili być szeryfem, który osobiście odpali i zerwie parę głów w Agencji Rynku Rolnego i w spółce Elewarr - pewnie to w tę stronę, i słusznie, idzie - wyjaśnia.
Jego zdaniem, z powołaniem nowej osoby na stanowiska ministra rolnictwa lepiej się wstrzymać. - Niech ten dym opadnie. Dla nas ważne jest jedno: szybka weryfikacja faktów z rozmowy dwóch panów Władysławów - podkreśla.
mp, pap