W kwietniu zeszłego roku policjanci ostrzelali samochód, który nie zatrzymał się na ich wezwanie; jak mówili, podejrzewali, że jedzie nim groźny przestępca. Okazało się, że żaden z nastolatków nim nie był.
"Zamierzamy opublikować zarzuty w piątek, gdyż chcemy podać je w jednolitej formie czytelnej dla wszystkich" - powiedział Rubaszewski.
Dodał, że jako środek zapobiegawczy wobec czterech policjantów zastosowano zawieszenie w wykonywaniu czynności służbowych.
Na początku trwającego od prawie roku śledztwa policjanci zostali przesłuchani w charakterze świadków. Jak powiedział Rubaszewski, po postawieniu im zarzutów odmówili składania wyjaśnień, zażądali przedstawienia im ich uzasadnienia.
29 kwietnia w nocy policjanci wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu usiłowali zatrzymać i wylegitymować kierowcę samochodu rover. Podejrzewali, że jedzie nim groźny, poszukiwany przez nich przestępca. Ponieważ młodzi ludzie nie zatrzymali się, policjanci zaczęli strzelać w kierunku auta. Jak wykazała jedna z przeprowadzonych ekspertyz, z czterech pistoletów oddali łącznie najprawdopodobniej 39 strzałów.
Kierowca samochodu - Łukasz T. zginął na miejscu, pasażer Dawid L. został ciężko ranny; jest częściowo sparaliżowany. Okazało się, że żaden z 19-latków nie był przestępcą, którego chciała zatrzymać policja.
Zespół prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze śledztwo w tej sprawie prowadzi od maja ub. roku pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. W tym czasie zlecił wykonanie wielu specjalistycznych ekspertyz i opinii, przesłuchał kilkudziesięciu świadków. W lipcu 2004 roku policja przyznała, że podczas akcji doszło do uchybień.
ss, pap