Kaczyński obiecał sprawiedliwość

Kaczyński obiecał sprawiedliwość

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent-elekt Lech Kaczyński w sobotę wieczorem podczas głównych uroczystości w Gdyni upamiętniających 35. rocznicę Grudnia'70 obiecał, że po objęciu urzędu zrobi wszystko, co możliwe, aby przywrócić w Polsce sprawiedliwość.
Kaczyński podkreślił, że mimo odzyskania przez Polskę wolności "wydaje się czasem", że "testament" tych, którzy zginęli 35 lat temu, "nie został do końca spełniony". Jego zdaniem, jest tak dlatego, że w Polsce brakuje sprawiedliwości. "Wtedy w 1970 r. tu w Gdyni, a także w Gdańsku, Elblągu i  Szczecinie doszło do zbrodni. Jeżeli jest zbrodnia, to powinna być i kara, a tej kary nie było i do tej pory nie ma" - mówił Kaczyński pod Pomnikiem Ofiar Grudnia'70 w pobliżu Urzędu Miejskiego w Gdyni.

Podkreślił, że w Polsce oprócz rozliczenia zbrodni komunistycznych brakuje także innego poczucia sprawiedliwości, jakim są, według niego, prawa społeczne.

"Robotnicy, pracownicy, uczniowie i studenci walczący w tamtych dniach na ulicach polskich miast walczyli także o prawa społeczne, o ten drugi, dziś może niezupełnie modny aspekt sprawiedliwości, o  sprawiedliwość dla pracowników, o to, co niegdyś nazywało się społeczną sprawiedliwością" - wyjaśnił prezydent-elekt.

"Obiecuję, że w miarę swoich możliwości będę się starał, oczywiście nie naruszając obowiązującej konstytucji i ustaw, aby i  w tym pierwszym aspekcie i w tym drugim, sprawiedliwości stało się zadość. Bo wtedy będziemy mogli powiedzieć, że Polska, nasza ojczyzna, jest krajem sprawiedliwym, takim, jakim być powinien" -  zadeklarował Kaczyński.

Zdaniem prezydenta-elekta, przed 35 laty w grudniu na Wybrzeżu zaczęła się "polska droga do niepodległości" zakończona powstaniem "Solidarności", "największego w dziejach Europy narodowo- wyzwoleńczego i pracowniczego ruchu".

"Nie byłoby tego ruchu, gdyby nie odwaga gdyńskich robotników, a  także uczniów i studentów. Nie byłoby, bo władza komunistyczna nie  wiedziałaby, że robotników nie da się powstrzymać nawet seriami z  broni maszynowej, nawet strzelającymi czołgami" - zaznaczył.

Przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek powiedział, że w  dzisiejszych czasach godność człowieka deptana jest poprzez łamanie praw pracowniczych.

"Czy w wolnej Polsce wystarcza dla wszystkich chleba? Czy chcemy i umiemy dzielić się tym chlebem z tymi, którym go brakuje? Czy  egoizm i łamanie prawa pracy, a więc nieuczciwa konkurencja i  deptanie ludzkiej godności to rzeczywiście jedyna droga postępu?" -  pytał Śniadek podczas swojego przemówienia.

Lider związku podkreślił, że "nie ma żadnej liberalnej drogi na  skróty", a tylko "mozolna, ciężka praca". "Nie wolno nam ani na  chwilę zaniechać obrony swojej godności, tej samej godności, za  którą oni oddali życie" - zaapelował.

Śniadek powiedział, że wyniki ostatnich wyborów, a zwłaszcza prezydenckich "znowu obudziły w nas radość i nadzieję", że  "pójdziemy drogą budowania Polski solidarnej".

"Tym, którzy oczekiwali innych rozstrzygnięć, trzeba przypomnieć, że walczyliśmy o prawo każdego z nas do demokratycznej wizji Polski. Trzeba to uszanować, nie obrażać się, nie obrzucać epitetami ludzi, którzy zasługują na szacunek i mają prawo do  swoich marzeń i poglądów" - dodał szef "S".

W uroczystości rocznicowej pod pomnikiem Ofiar Grudnia'70 w Gdyni uczestniczyło ponad 1000 osób. Zebrani modlitwą uczcili pamięć zabitych przed 35 laty. Odczytano apel poległych. Kompania honorowa Marynarki Wojennej wystrzeliła w powietrze trzy salwy z  karabinów.

Wcześniej spod bramy głównej Stoczni Gdynia ruszyła droga krzyżowa upamiętniająca ofiary Grudnia'70. Uczestnicy pochodu przeszli do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski odprawił mszę św. Po  nabożeństwie uczestnicy drogi krzyżowej, idąc główną ulicą Gdyni, Świętojańską, dotarli pod pomnik Ofiar Grudnia '70.

ks, pap