Pod koniec października TSUE nałożył na Polskę karę miliona euro dziennie. Chodzi o niezastosowanie się przez nasz kraj do orzeczenia, które nakazało zawieszenie stosowania przepisów dotyczących uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Dziennikarz na antenie TVN24: Po jaką cholerę tracić pieniądze?
O sprawę w programie „Rozmowa Piaseckiego” Radosława Fogla pytał dziennikarz TVN24 Konrad Piasecki.
– Co przyjdzie pierwsze: koniec świata, czy ustawa, która pozwoli oszczędzić milion euro dziennie i zawiesi pracę lub zlikwiduję Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego? – kpił Piasecki.
– Nie mówimy o ustawie, która ma tylko zlikwidować Izbę Dyscyplinarną – stwierdził Fogiel, symbolicznie pstrykając palcami. – Mówimy o ciągu dalszym całościowej reformy wymiaru sprawiedliwości – podkreślił. – My możemy teraz dzielić włos na czworo i rozmawiać o ID w takim czy innym kształcie. Tylko kwestia jest zupełnie inna i ten cały spór toczy się o coś innego. O to, czy wymiar sprawiedliwości kraju członkowskiego jest w kompetencjach tego kraju członkowskiego. Izba Dyscyplinarna jest tylko drobnym fragmentem w tej dyskusji – ocenił.
Piasecki dalej dopytywał, dlaczego wciąż nie ma ustawy w tej sprawie, mimo że reformę zapowiedział osobiście Jarosław Kaczyński. – Nie będziemy likwidować Izby Dyscyplinarnej, dlatego że ktoś jest z tego powodu przerażony, czy dlatego, ze w ten sposób, poprzez atak na Izbę Dyscyplinarną, TSUE próbuje zawłaszczać sobie kompetencje, których nie posiada – mówił Fogiel.
– To ją zlikwidujcie, bo ona nas kosztuje milion euro dziennie. Pana kosztuje, mnie kosztuje… – wtrącił Piasecki. – Ta Izba Dyscyplinarna kosztuje nas 4,6 mln złotych dziennie. I tak działa na jedną dziesiąta gwizdka, wobec czego zróbcie coś z nią. Po jaką cholerę tracić te pieniądze mówiąc najbardziej kolokwialnym językiem, jaki mogę sobie wyobrazić? – pytał dalej dziennikarz.
Fogiel: Izba Dyscyplinarna nie będzie zlikwidowana dlatego, że życzy sobie tego TSUE
– Przede wszystkim nikogo nie kosztuje, bo tak, jak mówię, przepisy traktatowe są takie, że sądownictwo nie leży w kompetencjach Unii Europejskiej – odrzekł Fogiel. – Pan wychodzi z założenia, że groźnie mruknął TSUE i polski parlament ma na wyprzódki spełniać jego życzenia. Nie panie redaktorze – dodał.
– Ja wychodzę z założenia, że żeście już pożarli tę żabę, żeście już tysiąc razy powiedzieli, że ta izba jest zła, że trzeba ją zlikwidować. No to zlikwidujcie ją – odparł Piasecki.
– Ona nie będzie zlikwidowana dlatego, że życzy sobie tego Trybunał Sprawiedliwości i pan mu wtóruje – skomentował to wicerzecznik PiS.
– Ale wszystko jedno dlaczego. Po prostu to zróbcie. Ja wtóruję zdrowemu rozsądkowi – wtrącił Piasecki.
Fogiel w odpowiedzi podkreślił, ze całościowa reforma musi też zawierać nowe przepisy dyscyplinarne. Przez kolejne kilkadziesiąt sekund Piasecki dopytywał, kiedy konkretnie ta ustawa trafi do Sejmu.
– Co pan taki niecierpliwy? – odparł w końcu Fogiel ze śmiechem.
– Niecierpliwy, bo mnie to kosztuje milion euro dziennie. Pana kosztuje, mnie kosztuje, wszystkich nas kosztuje – odparł Piasecki.
– Jeszcze raz: bez paniki – wzywał Fogiel. – Pan tworzy chochoła, albo inną konstrukcję myślową, w której nieistniejąca ustawa o likwidacji Izby Dyscyplinarnej ma być lekiem na całe zło – ocenił na koniec.
Czytaj też:
Śmierć ciężarnej w Pszczynie. Fogiel: Nie ma żadnych prac prowadzących do zmiany ustawy aborcyjnej