Przypomnijmy, że w czwartek 26 sierpnia miał miejsce atak w pobliżu lotniska w Kabulu. W tym miejscu gromadzi się tłum, który usiłuje uciec z kraju w obawie przed rządami talibów. Choć amerykańskie i sojusznicze wojska alarmowały, że może dojść do zamachu i prosiły tłum o rozejście się, doszło jednak do tragedii. Początkowo sądzono, że na miejscu doszło do serii zamachów, ostatecznie okazało się, że źródłem tragedii był jeden wybuch. Był to prawdopodobnie atak przeprowadzony przez zamachowca-samobójcę.
Według danych agencji Reutera w zamachu przeprowadzonym przed lotniskiem w Kabulu, do którego przyznało się tzw. Państwo Islamskie, zginęło co najmniej 85 osób, w tym 13 żołnierzy amerykańskich. Nieoficjalne dane mówią o ponad stu ofiarach śmiertelnych.
Atak odwetowy USA
Jak podaje Reuters, w odwecie za zamach w Kabulu, USA przeprowadziły atak w regionie Nangahar w Afganistanie. Celem ataku był członek Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan (ISIS-K), które zdaniem amerykańskiego dowództwa jest odpowiedzialne za czwartkowy zamach i ma także planować kolejne tego typu ataki.
Agencja informuje, powołując się na amerykańskie siły, że ataku dokonano z powietrza z dronów, a „cel zginął”. Celem miał z kolei być pomysłodawca zamachu. Nie ma informacji o innych ofiarach, w tym również o ewentualnych poszkodowanych wśród cywilów.
Czytaj też:
Krwawy zamach w Kabulu. Do sieci trafiły nagrania wykonane przed eksplozją