Władimir Putin w oczach wywiadu: Przywódca na krawędzi, napędzany paranoją

Władimir Putin w oczach wywiadu: Przywódca na krawędzi, napędzany paranoją

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło: Shutterstock / Naresh777
Władimir Putin ma być wściekły, odizolowany, otoczony przez „potakiwaczy” i napędzany paranoją – taki obraz rosyjskiego przywódcy wyłania się z doniesień zachodnich wywiadów, opisanych przez „Washington Post”.

W „Washington Post” parę dni temu ukazał się obszerny artykuł, w którym na podstawie rozmów przedstawicieli zachodnich administracji i agencji wywiadowczych, dziennikarze starali się opisać obecny stan psychiczny . Ocena stanu psychicznego rosyjskiego prezydenta jest jednym z priorytetów amerykańskiego wywiadu, zwłaszcza po .

Władimir Putin „przywódcą na krawędzi”

Urzędnicy amerykańskiego i europejskiego wywiadu twierdzą, że rosyjski prezydent Władimir Putin wydaje się odizolowany i zależny od małej grupy najbliższych doradców, którzy nie powiedzieli mu prawdy o tym, jak trudne i kosztowne będzie podbicie Ukrainy” – czytamy w artykule „Washington Post”.

Według doniesień gazety, analitycy postrzegają Putina jako „przywódcę na krawędzi, napędzanego paranoją po niedocenianiu zjednoczonej determinacji Zachodu”. Wywiady obawiają się, że Putin może wybuchnąć, gdy poczuje się osaczony. Prawdopodobnie dlatego też NATO tak często zapewnia, że wojska sojuszu nie wkroczą na Ukrainę i nie ustanowią nad tym krajem zakazu lotów. – Putin kiepsko się trzyma. Krzyczy na swoich podwładnych. Jego wojna ma opóźnienie. To dla niego niebezpieczny czas – powiedział „Washington Post" urzędnik jednego z europejskich krajów.

Putin wyizolowany i otoczony przez „potakiwaczy”

Zgodnie z doniesieniami „Washington Post” rosyjski prezydent od czasu wybuchu pandemii Covid-19 pozostaje w dużym stopniu odizolowany. – Jest otoczony przez „potakiwaczy” – podkreśla jeden z rozmówców dziennika. – Wszyscy szukają pęknięć w jego systemie władzy, ale jak na razie nie widzimy żadnych – dodaje.

Rozmówcy „Washington Post” podkreślają, że Putin nawet w kontaktach z najbliższymi współpracownikami zachowuje fizyczną odległość. – W pewnym sensie może to być metaforą tego, co się dzieje – mówi dziennikowi przedstawiciel amerykańskiego rządu.

„Nie doceniamy słów Putina”

Analitycy podkreślają też, jak ważne jest to, co Putin mówi publicznie, w tym na jego zarzuty i historyczne kłamstwa, które wygłosił w telewizyjnym przemówieniu przed inwazją. Zdaniem analityków było to jawną oznaką przekonania Putina, że Ukraina należy do Rosji i nigdy nie powinna być przyjmowana do NATO.

Na własne ryzyko nie doceniamy słów Putina – mówi „Washington Post” amerykański urzędnik zajmujący się Rosją. – Myślę, że był niezwykle konsekwentny w tym, co mówił na temat tego, czego chciał i czego chce – dodał.

Podkreśla też, że postawienie przez Putina sił nuklearnych w stan podwyższonej gotowości powinno być traktowane jako poważna wskazówka, dotycząca tego, jak bardzo rosyjski prezydent chce otrzymać gwarancje dotyczące przyszłości Ukrainy i NATO.

Putin uważa, że nie traktujemy go poważnie. Uważa, że zawsze widzieliśmy go jako słabego i że ostatecznie się wycofa – ocenia urzędnik.

Czytaj też:
Historyk: Putin uważa się za człowieka, który naprawia dziejowe krzywdy rzekomo wyrządzone Rosji