Zamach na prezydenta Karzaja

Zamach na prezydenta Karzaja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Chełstowski/FORUM
Afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja i towarzyszących mu dygnitarzy państwowych ostrzelano z broni automatycznej podczas uroczystości w Kabulu. Prezydent wyszedł z zamachu bez szwanku.
Afgański prezydent Hamid Karzaj wyszedł cało z zamachu zorganizowanego w niedzielę rano w czasie uroczystości w stolicy Afganistanu, Kabulu. Według ministerstwa obrony jedna osoba zginęła, a ok. 10, w tym dwóch afgańskich deputowanych, zostało rannych. Deputowani ci siedzieli ok. 30 metrów od Karzaja. Napastnicy strzelali w kierunku oficjalnej afgańskiej delegacji z broni palnej i odpalili kilka pocisków.

Rzecznik ministerstwa powiedział, że prezydent, ministrowie i zagraniczni dyplomaci zostali przewiezieni w bezpieczne miejsce.

W uroczystościach uczestniczyli m.in. przedstawiciele ONZ, ambasadorowie USA i W. Brytanii, William Wood i Sherard Cowper- Coles, oraz amerykański dowódca sił w Afganistanie gen. Dan McNeill. Wszyscy są cali i zdrowi.

Niemal natychmiast do ataku przyznali się talibowie. Ich rzecznik poinformował, że bojownikom udało się przeniknąć na miejsce uroczystości. Według rzecznika w wyniku walk zginęło trzech talibów, a trzem udało się uciec.

Mimo pojawiających się w agencjach relacji, że bojownicy byli przepasani materiałami wybuchowymi, nie ma doniesień, by doszło do zamachów samobójczych.

Kilka godzin po ataku Karzaj wystąpił w państwowej telewizji z oskarżeniem wobec "wrogów Afganistanu, wrogów bezpieczeństwa w Afganistanie i postępu". Jak poinformował, napastnicy zostali otoczeni przez służby i niektórych aresztowano; Karzaj zaapelował o spokój.

Przedstawiciel służb wywiadowczych powiadomił, że trwają przesłuchania ok. 100 osób.

Uroczystości, m.in. defilada wojskowa, odbywały się w związku z 16. rocznicą obalenia komunistycznego rządu Nadżibullaha i przejęcia Kabulu przez mudżahedinów.

Po strzelaninie na miejscu zapanował chaos. Setki ludzi rozbiegły się w popłochu.

pap, em