Kolejni Białorusini z unijnymi sankcjami

Kolejni Białorusini z unijnymi sankcjami

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
UE rozszerzyła w poniedziałek listę Białorusinów objętych sankcjami wizowymi i zamrożeniem aktywów o nowe 13 osób. Wśród nich są odpowiedzialni za skazanie byłego kandydata w wyborach prezydenckich Andreja Sannikaua - powiedziały źródła dyplomatyczne.
Decyzję tę podjęli w poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych w  Brukseli. Lista nowych 13 osób będzie opublikowana w Dzienniku Urzędowym UE we wtorek - do tego czasu jest niejawna. Źródła dyplomatyczne powiedziały, że obejmuje przede wszystkim przedstawicieli białoruskiego wymiaru sprawiedliwości zaangażowanych w  wydawanie wyroków w sprawach mających tło polityczne. "Chodzi zwłaszcza o  skazanie w maju na 5 lat kolonii karnej Andreja Sannikaua", polityka opozycji, byłego kandydata w wyborach prezydenckich 19 grudnia zeszłego roku - wyjaśniły źródła. Na liście osób niepożądanych w UE znalazł się też dyrektor szkoły, który represjonował nauczycieli za opozycyjne poglądy.

W reakcji na powyborcze represje wobec opozycji UE wznowiła w  styczniu sankcje wizowe wobec 158 przedstawicieli białoruskiego reżimu, w  tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki i jego dwóch synów, oraz zamroziła ich aktywa. Potem zdecydowała o rozszerzeniu listy o 19 osób, a w  poniedziałek o 13. Mimo trwających represji UE nie zdecydowała jeszcze o wprowadzeniu sankcji gospodarczych wobec Białorusi, choć - jak zapewniała rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, Maja Kocijanczicz "trwają prace nad rozszerzeniem sankcji, w tym gospodarczych".

Kilka krajów, a zwłaszcza Włochy i Cypr, nie zgodziły się na  wprowadzenie sankcji gospodarczych, co proponowała m.in. Polska już w  styczniu. Ambasadorzy państw UE w Mińsku przygotowali już wstępną listę firm, które można by objąć sankcjami, w tym firm produkujących materiały wykorzystywane przez reżim do tłumienia manifestacji oraz firm związanych z przedstawicielami białoruskiego reżimu odpowiedzialnymi za  represje. Na tę listę musieliby się jednak zgodzić ministrowie spraw zagranicznych 27 państw UE.

zew, PAP