Awaria atomu w Fukushimie? Zostaliśmy napromieniowani "minimalnie"

Awaria atomu w Fukushimie? Zostaliśmy napromieniowani "minimalnie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Awaria nie miała dla Europy jakichkolwiek skutków (fot. AFLO / Newspix.pl ) Źródło:Newspix.pl
Awaria elektrowni atomowej w Fukushimie, do której doszło dokładnie przed rokiem, nie była przez ten czas źródłem jakichkolwiek zagrożeń w Europie - ocenia Państwowa Agencja Atomistyki.

Jak mówił dyrektor działającego w  PAA Centrum Zdarzeń Radiacyjnych (CEZAR) Krzysztof Dąbrowski, zarejestrowane przez ten rok skażenia były minimalne i zarówno w  Europie, jak i w Ameryce Północnej nie wprowadzono żadnych zaleceń czy  jakichkolwiek działań. Na granicach Polski ani w importowanej z Japonii żywności, ani w innych towarach czy przesyłkach nie wykryto w tym czasie żadnych śladów skażeń - dodał. Dąbrowski podkreślił, że dodatkowe dawki promieniowania, na które narażeni byli mieszkańcy Europy, były minimalne. Przy najbardziej pesymistycznych założeniach, przyjmując do obliczeń maksymalne wykryte stężenie skażeń, średnia dawka, której źródłem była awaria, była na  poziomie setnych części promila naturalnej dawki rocznej - wyjaśnił.

Awaria nie miała dla Europy jakichkolwiek skutków

Zaznaczył, że maksymalne stężenie promieniotwórczego jodu 131 w  powietrzu pod koniec marca 2011 r. odpowiadało rozpadom promienistym ośmiu atomów na sekundę w 1000 m sześc. powietrza. Po Czarnobylu nad Warszawą aktywność tego izotopu dochodziła do 200 bekereli (rozpadów na  sekundę) na metr sześciennych - 25 tys. razy więcej - dodał Dąbrowski. - To pokazuje, że awaria nie miała dla Europy jakichkolwiek skutków. Od lipca nie notowano nawet śladowych ilości skażeń - podkreślił dyrektor Centrum.

Jak mówił z kolei radca prezesa PAA Andrzej Mikulski, były przeglądy bezpieczeństwa na całym świecie i przygotowanie procedur na wypadek awarii. Przypomniał też ocenę dyrektora Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Yukiyi Amano, który stwierdził, że podjęte działania przyczyniają się do podniesienia bezpieczeństwa, ale głównie przez opracowanie procedur działania w sytuacjach awaryjnych.

Jak dodał Mikulski, skutkiem awarii jest też nawiązanie współpracy między MAEA a światowym stowarzyszeniem operatorów elektrowni WANO. - Do  tej pory te dwie organizacje nie bardzo chciały się dzielić swoimi danymi. Wydaje się, że teraz będzie inaczej - ocenił. WANO dysponuje m.in. bazą danych, do której operatorzy zgłaszają swoje uwagi i  obserwacje co do eksploatacji reaktorów.

Odkażanie? Potrwa wiele lat

Radca prezesa PAA zaznaczył, że cała operacja odkażania i  zabezpieczania terenu wokół uszkodzonej elektrowni, łącznie z dnem morskim, potrwa wiele lat. Na terenie elektrowni i wokół niej występują strefy silniejszego skażenia, powrót do nich ludzi jest "problematyczny" - dodał Mikulski. Państwowa Agencja Atomistyki w związku z polskim programem jądrowym ma rozszerzyć swój nadzór na obiekty energetyki jądrowej. Prezes Agencji Janusz Włodarski przypomniał, że w przypadku budowy elektrowni jądrowej w Polsce, nasze prawo wymaga obecności pasywnych, niezależnych od  zasilania systemów bezpieczeństwa, charakterystycznych dla reaktorów III  generacji.

Włodarski podkreślił, że w 2011 r. Agencja dostała pierwsze fundusze na rozszerzenie swoich zadań; w tym roku dostanie kolejne, ale  największym problemem jest szkolenie personelu z powodu braku w Polsce przemysłu jądrowego. Jednym z efektów awarii w Japonii było zarządzenie w całej UE tzw. stress-testów, czyli dodatkowych ocen bezpieczeństwa reaktorów energetycznych. Jak powiedział PAP wiceprezes PAA Maciej Jurkowski, wyniki tych testów w poszczególnych krajach UE oraz na Ukrainie i w  Szwajcarii są już gotowe, trwa natomiast opracowanie ich w formie jednolitego raportu. Ma to potrwać do 30 kwietnia, w czerwcu sprawą ma  się zająć Rada UE.

- Przeglądem i weryfikacją raportów ze stress-testów w poszczególnych krajach zajmują się grupy ekspertów, również z krajów, które nie  posiadają energetyki jądrowej, jak Polska, albo są nastawione przeciwko, jak Austria czy Irlandia - podkreślił Jurkowski. Taki tryb wprowadzono na wniosek KE, aby zapewnić ostatecznemu opracowaniu maksimum obiektywności - zaznaczył. 11 marca 2011 r. bardzo silne trzęsienie ziemi w Japonii spowodowało automatyczne wyłączenie się elektrowni atomowych. 15-metrowe tsunami zniszczyło awaryjne zasilanie systemów chłodzenia dwóch reaktorów w  elektrowni Fukushima. Efektem było m.in. skażenie okolicy i ewakuacja ludzi w promieniu 20 km. Chłodzenie reaktorów do bezpiecznej temperatury trwało do końca 2011 r.

eb, pap