Jeśli ważące 2280 kg auto rozpędza się do setki w niecałe 6 sekund, to wiemy, że takiego pojazdu nie powinno się udostępniać osobom poniżej czterdziestki. Aby więc wsiąść do Volvo XC90 T8 z hybrydowym napędem, powinno się otrzymywać certyfikat odporności na pokusy przekraczania prędkości. Zwłaszcza że w tak ogromnym samochodzie kierowca czuje się bezkarny – wszyscy chętnie ustępują mu z drogi. Przed łamaniem przepisów powstrzymuje jedynie hologram, który na przedniej szybie wyświetla aktualną prędkość. Konstruktorzy dobrze to przemyśleli, bo bez tego udogodnienia prawo jazdy można stracić w kilka dni.
Wszystkimi funkcjami zarządza się tu z wbudowanego w kokpit tabletu. Jedyną wadą tego rozwiązania jest wiecznie pomazany palcami monitor. Z elegancką tapicerką nie komponuje się to zbyt dobrze. W modelu z napędem hybrydowym najbardziej interesujące są oczywiście silniki. Jednostka benzynowa o mocy 320 koni i obrotowym 400 Nm napędza koła przednie, a silnik elektryczny o mocy 87 KM i momencie 240 Nm przekazuje napęd na koła tylne. Oznacza to, że łącznie kierowca ma do dyspozycji 407 koni. To właśnie dlatego podczas przyspieszania wciska w fotel. Jak na tak duży samochód XC90 ma stosunkowo mały bak – mieści się tam 45 l paliwa. Dużo miejsca zajmują akumulatory, które można ładować z gniazdka. To jednak nie jest takie łatwe, bo producent sugeruje, by nie stosować do tego przedłużacza. Aby więc naładować akumulatory, gniazdko w garażu musi być w odpowiednim miejscu. No dobra, jeśli zaistniał taki szczęśliwy zbieg okoliczności, możemy jeździć tanio. Na napędzie elektrycznym samochód może przejechać ok. 35 km. Potem ciągnie paliwo. W cyklu mieszanym spalanie wyniesie ok. 10-11 l. Jeśli więc średnio dziennie robimy ok. 70 km, to znaczy, że ogromny SUV pali 5-5,5 l na setkę. Brzmi nieźle. Gorzej, jeśli jedziemy w trasę. Wtedy okazuje się, że zasięg załadowanego i zatankowanego samochodu to ok. 500 km. Na dodatek spalanie będzie dość wysokie, bo z napędu elektrycznego prawie nie skorzystamy. Paradoks polega więc na tym, że auto o potężnej mocy jest przeznaczone raczej do poruszania się w miastach i okolicy. Tylko wtedy posiadanie napędu hybrydowego jest opłacalne. Choć dla przeciętnego Polaka cena auta wydaje się wysoka – z napędem hybrydowym trzeba zapłacić ok. 350 tys. zł – to jednak w tym segmencie jest to jeden z tańszych samochodów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.