Huawei należą się więc pochwały, bo współpraca z Leicą, słynnym producentem aparatów, daje ten efekt zaskoczenia. Aparatów w telefonie mamy trzy. Z tyłu jest podwójny aparat 12-megapikselowy, który zrobiła właśnie Leica. Jeden z nich robi zdjęcia monochromatyczne, drugi w kolorze. Aparat może w ten sposób analizować głębię sceny, a pierwszy plan może być oddzielony od tła. Takie rozwiązanie zapewnia też ponoć o 270 proc. więcej danych na matrycę niż aparaty u konkurentów. Praktycznie daje to nam możliwość robienia półprofesjonalnych zdjęć. W trybie manualnym możemy ręcznie ustawić tryb pomiaru ekspozycji, kompensację ekspozycji, ostrość, tryb działania autofokusu i balans bieli. Dla mniej zaawansowanych fajna jest funkcja zdjęć z rozmyciem tła, dodatkowo można też zmienić punkt ostrości już po zrobieniu zdjęcia. Mamy całe mnóstwo profilów i filtrów do zdjęć (jest ich kilkadziesiąt). Z przedniego aparatu (8 megapikseli) zrobimy sobie selfie z upiększeniem. I aparaty są główną zaletą Huawei. Obok nich jest jeszcze pięknie wykonana aluminiowa obudowa i design, świetnie działający czytnik linii papilarnych (można mu przypisać kilka funkcji) czy funkcja wybudzania telefonu głosem. Bateria wystarcza na cały dzień pracy, jest tryb szybkiego ładowania. Standardem jest już port USB-C. Do minusów jednak należą trochę słaby procesor, pamięć 3 GB i rozdzielczość Full HD. Telefon nie ma też portu podczerwieni (ma go wersja z większym ekranem) oraz ładowania indukcyjnego. Ale to w zasadzie drobnostki, bo mając ten sprzęt w ręku, przestajemy dzwonić, pisać i bawić się aplikacjami, tylko cały czasrobimy zdjęcia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.