Już po raz 21. inwestorzy indywidualni mieli okazję spotkać się na konferencji WallStreet. Było ponad 1000 uczestników, 40 paneli i wykładów, i drugie tyle ekspertów i praktyków związanych z rynkiem kapitałowym. Ponad 70 spółek chwaliło się swoimi sukcesami i mówiło o planach na przyszłość, inwestorzy mieli więc okazję, by dowiedzieć się u źródła, w co zainwestować. I choć ostatnie trzy kwartały, które dla polskich spółek były bardzo dobre, a na rynek giełdowy zawitała długo wyczekiwana hossa, to żeby spółki mogły rozwijać się stabilnie, potrzebny jest powrót na giełdę drobnych inwestorów. Już ostatnie dane GPW dotyczące aktywności poszczególnych grup inwestorów na rynku akcji mogły napawać optymizmem.
Wieloletni trend spadkowy pod względem udziału inwestorów indywidualnych został bowiem zahamowany. W efekcie ta grupa graczy w 2016 r. odpowiadała za 13 proc. obrotów na rynku głównym. – Rynek jest bardzo trudny i z tego, co widzimy, jest na nim coraz więcej inwestorów świadomych, z większym doświadczeniem, coraz lepiej wyedukowanych i gotowych na dalsze poszerzanie wiedzy. Cały czas jest jednak niezbyt przyjazna atmosfera tworząca się w ostatnich latach wokół rynku. Decyzje dotyczące OFE, spó łek z udziałem Skarbu Państwa, hasła, które padały z ust prominentnych polityków na temat giełdy, sprawiły, że rynek, mimo dość pozytywnych trendów na indeksach mniejszych spółek oraz dość pozytywnych wyników gospodarki, pomijany był przez nowych inwestorów. Niemniej absolutnie nie wieszczyłbym końca inwestora detalicznego na rynku akcji. Uważamy, że wraz z poprawą świadomości ekonomicznej Polaków coraz więcej osób będzie się decydowało na lokowanie na GPW środków w kontekście chociażby oszczędności emerytalnych – mówi Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych na panelu „Gdzie jest kasa. Inwestycje w akcje czy inwestycje alternatywne? Co i komu się opłaca?”. W panelu oprócz szefa SII uczestniczyli: Jarosław Grzywiński, szef GPW, Mirosław Kachniewski, szef Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych oraz Michał Lisiecki, prezes PMPG Polskie Media, wydawcy tygodnika „Wprost”.
Duże debiuty magnesem
Według prezesa GPW magnesem, który przyciągnie inwestorów do giełdy, będą duże debiuty. – W tym roku mieliśmy już do czynienia z dwoma dużymi debiutami:
Dino Polska i fundusz typu REIT inwestujący w nieruchomości Griffin Premium. Były one bardzo znaczące, a jednocześnie pokazaliśmy administracji, że jeśli nie będzie odpowiednich regulacji, to zadebiutują one przez fundusz holenderskie, tak jak się to odbyło w przypadku Griffina. Także współpraca giełdy z administracją jest kluczowa. Z drugiej strony debiut Dino pokazał, że w Polsce jest jeszcze kilkadziesiątfirm, które można tak przygotować, rozmawiając z inwestorami zagranicznymi, krajowymi i doskonale tworząc prospekt, że kapitalizacja firmy rośnie – mówił Jarosław Grzywiński. Według niego to GPW powinna być aktywniejsza w poszukiwaniu debiutantów. – Prowadzimy takie rozmowy, staramy się tworzyć mapę polskich firm, które mogłyby wejść na giełdę. Z tego, co wiem, w tej chwili w KNF jest ok. 10 firm, które są procedowane w kierunku debiutu. Co najmniej dwie-trzy z nich są to bardzo duże firmy. Jeśli dojdzie do ich debiutu, będzie to ogromny sukces całego rynku – mówił Grzywiński. Z kolei Michał Lisiecki apelował o większą kampanię reklamową warszawskiego parkietu. – Być może dobrym pomysłem byłoby, podobnie jak robi to firma Intel – producent procesorów, aby do tych kampanii zaangażować klientów giełdy. Niech spółki, które są na parkiecie, razem z GPW stworzą reklamę pokazującą, jakie są korzyści z bycia na parkiecie i ile na inwestycjach w nie można było zarobić – mówił. Giełda nie jest jednak popularna, bo dla wielu spółek ograniczenia nakładane przez regulatora rynku, czyli przez KNF, są cały czas zbyt dużym wyzwaniem.
To między innymi dlatego 17 firm ogłosiło, że opuszcza rynek. W zeszłym roku zrobiło tak 19 spółek. Według Mirosława Kachniewskiego z SEG rynek jest w tej chwili przeregulowany. – Nigdy w historii polskiego rynku kapitałowego nie mieliśmy do czynienia z tak antyinwestorskimi regulacjami. Jeśli na spółkę nakłada się gigantyczne obowiązki oraz grozi jej się ogromnymi karami za ich niedopełnienie, to na końcu za to wszystko przecież zapłaci właśnie inwestor, w mniejszych zyskach czy bezpośrednio w karze nałożonej na firmę – mówił Kachniewski. O większą kontrolę nad KNF apelował z kolei Michał Lisiecki. – W interesie państwa jest, żeby regulator był srogi i pilnował spółek. Problemem jednak pozostaje, że choć nadzór jest srogi, to nie jest kontrolowany, jest instytucją samą w sobie ostateczną. Moja spółka dostała 500 tys. zł kary, czyli bardzo dużo w stosunku do przychodów, i rozmowa z poprzednim szefem KNF wyglądała tak, że zaproponowałem jej obniżenie, a w zamian za to my ją od razu zapłacimy, bez batalii prawnej. Spółce też czasami nie opłaca się walczyć, bo jest koszt prawników, procesów. I odpowiedź była jednoznaczna: „Pan chyba żartuje, że pokłócę się ze swoją opinią”. I już wiedziałem, że w kolejnej instancji odwoławczej w KNF dostanę tę samą decyzję. Nadzór może więc być srogi, ale musi sam być też nadzorowany – mówił Lisiecki.
– Nadchodzące zmiany w przepisach jeszcze pogorszą sytuację – mówił Kachniewski. – To będzie taki regulacyjny walec, który rozjedzie giełdę. Skutek będzie dramatyczny.
Koniec czarnowidztwa
Gdzie jest więc kasa i gdzie można będzie zarobić? Według Kachniewskiego pieniądze są w bankach, które nie mają żadnego interesu, by je uwolnić. – 400 mld zł leży na nisko oprocentowanych lokatach. I bankom opłaca się je trzymać oraz nie mają interesu w tym, by informować ludzi, że na giełdzie można zarobić kilka razy tyle. Z kolei pośrednikom opłaca się wciskać klientom takie produkty, na których mają największe prowizje. Stąd ta popularność inwestycji alternatywnych. Dziś tak naprawdę opłaca się inwestować w spółki, których biznes można jak najłatwiej zrozumieć, i w jak najłatwiejszy instrument. Ludzi dziś oszukuje się tak jak zawsze, wprowadzając całą masę skomplikowanych instrumentów – mówił Kachniewski.
– Czarnowidztwo wokół giełdy powinno zostać przerwane. GPW jest sercem gospodarki – mówił pełniący obowiązki prezesa giełdy Jarosław Grzywiński. – Chcemy zmienić model finansowania, stworzyć stabilną grupę inwestorów krajowych, którzy będą inwestować na giełdzie z myślą o emeryturze. Chcemy też promować duże emisje akcji, obligacji, duże debiuty. To one napędzają koniunkturę. Giełda zapewniła możliwości, żeby wykreować bezpieczeństwo inwestowania – tłumaczył Grzywiński. Według niego pieniądze można zarobić właśnie na giełdzie, tyle że nie udało się w Polsce stworzyć odpowiedniej kultury inwestowania. – Giełda i rynek kapitałowy to kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy budują rynek, to 850 spółek i mówienie przez ostatnie lata przez przedstawicieli świata polityki, że giełda to jakaś spekulacja, było kompletnym niezrozumieniem. Kultura inwestowania jest bardzo ważna i myślę, że wszyscy tutaj zawiedliśmy przez ostatnie lata, nie tłumacząc Polakom, że inwestowanie przez giełdę to wspieranie polskiej gospodarki i stabilne, bezpieczne zyski – powiedział. g
© Wszelkie prawa zastrzeżone

Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze