Książka
Rozmowa z Enrico Marinellim, prefektem włoskiej policji, który odpowiadał za organizację potajemnych wypraw Jana Pawła II w góry
Ile razy Jan Paweł II potajemnie wymknął się z Watykanu? Nawet nie jestem w stanie policzyć!
To były poważne wyprawy? Naprawdę tajne były wypady kilkugodzinne. Jeździliśmy najczęściej w pobliskie góry Abruzji. Nie wiedział o tym nikt oprócz ks. Stanisława Dziwisza i garstki ludzi z sekretariatu stanu.
A policja? Najpierw jej mówiłem, później nie. Szybko nauczyłem się, że informowanie policjantów kończy się przeciekami do mediów.
Nie było z tego kłopotów? Kiedyś jeden z naszych samochodów został zatrzymany przez policyjny patrol. Funkcjonariusze pytali, cóż to za duchowny wyjeżdża z Watykanu. Skłamałem, że jakiś kardynał.
A jak na papieża reagowali turyści w górach? Wielu udało się wmówić, że to nie papież, ale dominikanin w białym habicie. Problemem było to, że papież od ludzi nie stronił. Byłem świadkiem, jak podszedł do pasterza pasącego krowy i długo z nim rozmawiał.
Były jakieś sytuacje niebezpieczne? Tak, bo papież wybierał trudne szlaki. Pamiętam, jak w 1988 r., wędrując po Dolomitach, postanowił pójść na wyjątkowo niebezpieczny szczyt Peralba. Ścieżka była tak stroma, że trzeba było trzymać się stalowych lin.
Zgodziliście się? Spanikowany ks. Dziwisz prosił mnie, bym coś zrobił. Podszedłem do papieża i ostrzegłem, że to niebezpieczne. Bardzo się tym przejął, bo rozkazał nam zostać i… poszedł na szczyt sam.
Ile razy Jan Paweł II potajemnie wymknął się z Watykanu? Nawet nie jestem w stanie policzyć!
To były poważne wyprawy? Naprawdę tajne były wypady kilkugodzinne. Jeździliśmy najczęściej w pobliskie góry Abruzji. Nie wiedział o tym nikt oprócz ks. Stanisława Dziwisza i garstki ludzi z sekretariatu stanu.
A policja? Najpierw jej mówiłem, później nie. Szybko nauczyłem się, że informowanie policjantów kończy się przeciekami do mediów.
Nie było z tego kłopotów? Kiedyś jeden z naszych samochodów został zatrzymany przez policyjny patrol. Funkcjonariusze pytali, cóż to za duchowny wyjeżdża z Watykanu. Skłamałem, że jakiś kardynał.
A jak na papieża reagowali turyści w górach? Wielu udało się wmówić, że to nie papież, ale dominikanin w białym habicie. Problemem było to, że papież od ludzi nie stronił. Byłem świadkiem, jak podszedł do pasterza pasącego krowy i długo z nim rozmawiał.
Były jakieś sytuacje niebezpieczne? Tak, bo papież wybierał trudne szlaki. Pamiętam, jak w 1988 r., wędrując po Dolomitach, postanowił pójść na wyjątkowo niebezpieczny szczyt Peralba. Ścieżka była tak stroma, że trzeba było trzymać się stalowych lin.
Zgodziliście się? Spanikowany ks. Dziwisz prosił mnie, bym coś zrobił. Podszedłem do papieża i ostrzegłem, że to niebezpieczne. Bardzo się tym przejął, bo rozkazał nam zostać i… poszedł na szczyt sam.
Więcej możesz przeczytać w 50/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.