„Oglądam w telewizji transmisję przesłuchania. Jakiś śledczy przesłuchuje Alana Greenspana i jeszcze jednego faceta. Wygląda na to, że wrócił »wielki terror«, ale dla odmiany nie u nas. Co się dzieje? Czy tych wszystkich wywrotowców i sabotażystów gospodarki w końcu rozstrzelają?".
Mój przyjaciel Władimir, były generał Armii Czerwonej, nieco chyba podpity, obudził mnie tymi pytaniami, telefonując z Moskwy w środku nocy. Za czasów Jelcyna był reformatorem, a w epoce Putina – biznesmenem. Wymamrotałem
w odpowiedzi: „Tego nie wiem, na pewno jeszcze nie teraz. Może po wyborach" i wróciłem do łóżka. Sen jednak odszedł.
W desperackiej próbie zaśnięcia sięgnąłem po „Kapitalizm, nieznany ideał" Ayn Rand, gdzie odszukałem rozdział zatytułowany „Złoto a wolność gospodarcza", napisany przez Greenspana. Tak, bez wątpienia słusznie Waxman (kalifornijski demokrata zasiadający w Izbie Reprezentantów) występuje przeciwko Greenspanowi, byłemu propagatorowi kapitalizmu. Żebyśmy mieli jasność – Greenspan został zaatakowany przez Waxmana i nowy socjalistyczny establishment nie za to, że kierował instytucją, która celowo napędzała inflację, ani za to, że prowadził politykę planowania centralnego, lecz z powodu wcześniejszych wypowiedzi w obronie liberalizmu i wolnego rynku. Pokazowy proces, podczas którego Greenspana rozlicza się z prokapitalistycznej przeszłości, Waxman i towarzysze z jego komisji wykorzystali do tego, aby osądzić kapitalizm w całości.
Zasadnicze pytanie Waxmana, zdradzające najwięcej, brzmiało: „Czy uważa pan, że pańskie zasady ideologiczne skłoniły pana do podejmowania decyzji, których pan teraz żałuje?". W akcie publicznej skruchy Greenspan przyznał: „Odkryłem wadę […] w modelu, który uważałem za mechanizm decydujący o tym, jak funkcjonuje struktura świata". Greenspan, który w marcu skończył 82 lata, ponad 18 lat zarządzał amerykańskim bankiem centralnym i był głównym doradcą do spraw gospodarczych w gabinetach Nixona i Forda. A tu nagle takie wyznanie, na dodatek tak późno!
I tak oto Greenspana, którego zawsze gdy wkraczał na Kapitol, traktowano jak zwycięskiego rzymskiego konsula, Waxman upokorzył jak podsądnego w pokazowych procesach z czasów Stalina.
A zaledwie rok temu inny prominentny propagator odgórnej regulacji, John McCain, obiecywał, że po objęciu prezydentury powierzy Greenspanowi kierownictwo prac nad zmianami ordynacji podatkowej Stanów Zjednoczonych – „nawet gdyby były prezes Fed już nie żył". Mógłby ktoś uznać, że zmyślam, ale tak było. „Czy będzie żył, czy będzie martwy, nie ma znaczenia – twierdził McCain. – Jeśli nie będzie żył, trzeba go będzie odpowiednio posadzić i założyć mu okulary przeciwsłoneczne, jak… jak w »Weekendzie u Berniego«".
Sir Alan, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego i Legii Honorowej, doktor honoris causa Harvardu, Yale, Uniwersytetu Pensylwanii, Katolickiego Uniwersytetu w Leuven (w Belgii), Notre Dame, Wake Forest i Colgate! Krążyły pogłoski, że jest najpoważniejszym kandydatem do Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Skruchę jednak wyraził zbyt późno, więc nagrodę przyznano Paulowi Krugmanowi, który występuje przeciwko kapitalizmowi z leninowską zajadłością, a ekonomię austriacką porównuje z flogistonową teorią procesu spalania. Krugman, kolejny Waxman kręgów ekonomicznych, z pewnością zasłużył na Nobla w takim samym stopniu jak Al Gore, Leonid Kantorowicz, Wassily Leontief, Desmond Tutu czy Jaser Arafat. Na tle takich postaci jak Daniel Schorr, Diane Rehm albo Judy Woodruff Greenspan może się wydawać prawicowym ekstremistą, członkiem bojówek wolnorynkowych.
Gdy następnym razem w centralnej rządowej stacji radiowej, federalnej stacji telewizyjnej albo w „The New York Times" Greenspana nazwie się propagatorem wolnego rynku, będzie to kolejne kłamstwo. Bo on nim nie jest. Teraz wreszcie sam to przyznał. Kto następny?
Mój przyjaciel Władimir, były generał Armii Czerwonej, nieco chyba podpity, obudził mnie tymi pytaniami, telefonując z Moskwy w środku nocy. Za czasów Jelcyna był reformatorem, a w epoce Putina – biznesmenem. Wymamrotałem
w odpowiedzi: „Tego nie wiem, na pewno jeszcze nie teraz. Może po wyborach" i wróciłem do łóżka. Sen jednak odszedł.
W desperackiej próbie zaśnięcia sięgnąłem po „Kapitalizm, nieznany ideał" Ayn Rand, gdzie odszukałem rozdział zatytułowany „Złoto a wolność gospodarcza", napisany przez Greenspana. Tak, bez wątpienia słusznie Waxman (kalifornijski demokrata zasiadający w Izbie Reprezentantów) występuje przeciwko Greenspanowi, byłemu propagatorowi kapitalizmu. Żebyśmy mieli jasność – Greenspan został zaatakowany przez Waxmana i nowy socjalistyczny establishment nie za to, że kierował instytucją, która celowo napędzała inflację, ani za to, że prowadził politykę planowania centralnego, lecz z powodu wcześniejszych wypowiedzi w obronie liberalizmu i wolnego rynku. Pokazowy proces, podczas którego Greenspana rozlicza się z prokapitalistycznej przeszłości, Waxman i towarzysze z jego komisji wykorzystali do tego, aby osądzić kapitalizm w całości.
Zasadnicze pytanie Waxmana, zdradzające najwięcej, brzmiało: „Czy uważa pan, że pańskie zasady ideologiczne skłoniły pana do podejmowania decyzji, których pan teraz żałuje?". W akcie publicznej skruchy Greenspan przyznał: „Odkryłem wadę […] w modelu, który uważałem za mechanizm decydujący o tym, jak funkcjonuje struktura świata". Greenspan, który w marcu skończył 82 lata, ponad 18 lat zarządzał amerykańskim bankiem centralnym i był głównym doradcą do spraw gospodarczych w gabinetach Nixona i Forda. A tu nagle takie wyznanie, na dodatek tak późno!
I tak oto Greenspana, którego zawsze gdy wkraczał na Kapitol, traktowano jak zwycięskiego rzymskiego konsula, Waxman upokorzył jak podsądnego w pokazowych procesach z czasów Stalina.
A zaledwie rok temu inny prominentny propagator odgórnej regulacji, John McCain, obiecywał, że po objęciu prezydentury powierzy Greenspanowi kierownictwo prac nad zmianami ordynacji podatkowej Stanów Zjednoczonych – „nawet gdyby były prezes Fed już nie żył". Mógłby ktoś uznać, że zmyślam, ale tak było. „Czy będzie żył, czy będzie martwy, nie ma znaczenia – twierdził McCain. – Jeśli nie będzie żył, trzeba go będzie odpowiednio posadzić i założyć mu okulary przeciwsłoneczne, jak… jak w »Weekendzie u Berniego«".
Sir Alan, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego i Legii Honorowej, doktor honoris causa Harvardu, Yale, Uniwersytetu Pensylwanii, Katolickiego Uniwersytetu w Leuven (w Belgii), Notre Dame, Wake Forest i Colgate! Krążyły pogłoski, że jest najpoważniejszym kandydatem do Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Skruchę jednak wyraził zbyt późno, więc nagrodę przyznano Paulowi Krugmanowi, który występuje przeciwko kapitalizmowi z leninowską zajadłością, a ekonomię austriacką porównuje z flogistonową teorią procesu spalania. Krugman, kolejny Waxman kręgów ekonomicznych, z pewnością zasłużył na Nobla w takim samym stopniu jak Al Gore, Leonid Kantorowicz, Wassily Leontief, Desmond Tutu czy Jaser Arafat. Na tle takich postaci jak Daniel Schorr, Diane Rehm albo Judy Woodruff Greenspan może się wydawać prawicowym ekstremistą, członkiem bojówek wolnorynkowych.
Gdy następnym razem w centralnej rządowej stacji radiowej, federalnej stacji telewizyjnej albo w „The New York Times" Greenspana nazwie się propagatorem wolnego rynku, będzie to kolejne kłamstwo. Bo on nim nie jest. Teraz wreszcie sam to przyznał. Kto następny?

Więcej możesz przeczytać w 49/2008 wydaniu tygodnika „Wprost”
Zamów w prenumeracie
lub w wersji elektronicznej:
Komentarze