Tatu jest produktem rosyjskiej ulicy - seks jest dla niej ważniejszy niż rodzice, rodzina czy szkoła
Aby osiągnąć sukces na skalę McDonalda, trzeba mieć produkt przypominający hamburger - mówi Iwan Szapowałow, twórca i menedżer zespołu Tatu (skrót od "Ta liubit etu"). Trzydziestopięcioletni Szapowałow - psychiatra dziecięcy - dorobił się, kręcąc reklamówki keczupów, majonezu i podpasek. - Najlepszą metodą podawania ludziom tego, co lubią, jest tzw. teasing, czyli intrygowanie i drażnienie - mówi. Julia i Lena z Tatu w rękach Szapowałowa stały się po prostu umiejętnie obrobionym produktem. - Dlaczego miałoby nam to przeszkadzać? Najważniejsze, że ten produkt się sprzedaje - mówią dziewczyny.
Zespołowi Tatu udało się to, czego nie osiągnął żaden artysta z Europy Środkowo-Wschodniej. Ich piosenka "All the Things She Said" ("Zwariowałam") znalazła się na pierwszym miejscu brytyjskiej listy przebojów. Jest też w czołówce list w Holandii, Szwecji, Niemczech, Austrii, Polsce, Francji, Hiszpanii.
Tatu, czyli produkt rosyjskiej ulicy
Na początku był tylko pomysł na młodociany seks - opowiada Szapowałow. Po przesłuchaniu kilkuset dziewczyn, zdecydował się na współpracę tylko z Leną Katiną. Kiedy jednak dowiedział się, że ta ma przyjaciółkę, postanowił stworzyć produkt naprawdę pikantny. - Publiczność wymaga od wykonawców wciąż nowego wizerunku: w moim projekcie od początku był to image lesbijskich nastolatek - świeży i prowokujący, szczególnie w takim kraju jak Rosja - mówi Szapowałow. Pracując w reklamie nauczył się, że dobra historia jest ciekawsza od historii prawdziwej. I miał rację, miliony fanów Tatu zaczęły spekulować, czy dziewczyny naprawdę są lesbijkami. To wystarczyło, by zachęcić ich do kupowania płyt. Album "200 km po wstriecznoj" tylko w Rosji sprzedał się w ponadmilionowym nakładzie. Piraci sprzedali 4 mln egzemplarzy tej płyty.
- Muzyka musi obecnie konkurować z wieloma innymi produktami i zjawiskami, dlatego trzeba raczej sprzedawać ludzi niż samą muzykę - mówił Trevor Horn, który wypromował takie zespoły jak Frankie Goes To Hollywood, Pet Shop Boys czy ABC. Rosyjscy fani Tatu są pierwszym pokoleniem, które nie pamięta komunizmu. Dla nich libertyńskie przesłanie duetu jest jedyną akceptowaną ideologią. Tatu jest produktem rosyjskiej ulicy. A dla niej seks jest sprawą ważniejszą niż rodzice, rodzina czy szkoła. Julia i Lena zachowują się tak, jak tego oczekują ich fani. Niedawno w jednym z moskiewskich klubów urządziły prawdziwą orgię. Najpierw zaczęły śpiewać toples, a potem zachęciły publiczność do rozbierania się. W efekcie cała sala wpadła w seksualny trans.
Artysta płciowo nieokreślony
Szapowałow wciąż udoskonala Tatu. Na koncertach Julia i Lena występują w strojach uczennic. Ostatnio, aby zapobiec zaszufladkowaniu ich jako reprezentantek homoseksualnego getta, przedstawiane są jako biseksualistki. Wpisują się tym na długą listę gwiazd i gwiazdek o nieokreślonych preferencjach seksualnych, co jest jedną z ważnych cech image'u współczesnych wykonawców pop. Królowa skandali, Madonna, w głośnym filmie "Z Madonną w łóżku" całuje się z kobietami i mężczyznami.
Za osobę otwartą na wszelkie międzypłciowe doświadczenia uchodził George Michael, zanim nie został przyłapany w jednoznacznej sytuacji w męskiej toalecie w Los Angeles. Jego kariera wcale jednak na tym nie ucierpiała. Utraty estradowej pozycji obawiał się natomiast Elton John, i to do tego stopnia, że zawarł nawet fikcyjne małżeństwo. Freddie Mercury, który kochanków liczył na setki, namówił nawet swych supermęskich kolegów z grupy Queen, by do jednego z teledysków przebrali się za kobiety. Bycie "nie wiadomo kim" znudziło tylko Davida Bowie. W jednym z wywiadów zaprzeczył pomówieniom o homoseksualizm, zrzucając wszystko na estetykę lat 70. Zrobił to jednak dopiero jako legenda estrady, gdy nie musiał podpierać się skandalizującym wizerunkiem.
Show musi trwać
W show-biznesie obowiązuje zasada, że najważniejsze, by o kimś mówiono. Ale i ta reguła nie jest bezwzględnie obowiązująca, czego właśnie doświadczył Michael Jackson. Oskarżony przed 10 laty o molestowanie seksualne dzieci najsłynniejszy biały Murzyn w filmie "Living with Michael Jackson" rozwodził się nad przyjemnościami z sypiania w jednym łóżku z dziećmi. Film pobił rekord oglądalności (27 mln widzów), ale gwiazdor znów będzie miał kłopoty w sądzie, bo pedofilia to nie żarty. Michael Jackson na naszych oczach traci wszystko, co wcześniej osiągnął, bo przestał grać - zaczął żyć życiem wymyślonej dla niego postaci. A gwiazdor kojarzący się jednoznacznie jest dla publiczności nudny. Menedżer Tatu nie zamierza popełnić tego błędu. Julia i Lena będą więc nadal grać - teraz biseksualistki, a następnym razem być może zakonnice.
Więcej możesz przeczytać w 8/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.