Nie ma chętnych na funkcję prezesa PiS

Nie ma chętnych na funkcję prezesa PiS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joachim Brudziński, Jarosław Kaczyński i Adam Lipiński (fot. Forum)
Jeśli Jarosław Kaczyński zostanie prezydentem, to największe szanse na objęcie funkcji prezesa PiS miałby Adam Lipiński lub Joachim Brudziński – wynika z ustaleń „Wprost”. Problem jednak w tym, że żaden z tej dwójki nie pali się do przejmowania schedy po obecnym liderze. – Równie dobrze mogę sobie wyobrazić, że zostanę ambasadorem w Burundi – twierdzi Brudziński.
To, że Jarosław Kaczyński w przypadku wygranej w wyborach zrezygnuje z funkcji prezesa partii, jest niemal przesądzone. Jeśli tak się stanie, to PiS będzie miał poważny dylemat dotyczący wyboru nowego szefa. – W mediach w tym kontekście najczęściej wymieniało się do tej pory Zbigniewa Ziobrę, ale Kaczyński będzie wolał wskazać któregoś ze swoich najbliższych współpracowników. Dzięki temu nadal miałby pełną kontrolę nad partią – twierdzi jeden z naszych informatorów.

Wszyscy rozmówcy „Wprost" z kierownictwa PiS zgodnie twierdzą, że tak naprawdę w grę wchodzą tylko dwie osoby: Adam Lipiński i Joachim Brudziński. Obaj wywodzą się z PC, pierwszy był nawet kiedyś jego prezesem. Z kolei Brudziński jest przewodniczącym komitetu wykonawczego partii i odpowiada za jej struktury.

Tyle tylko, że obaj politycy na razie dystansują się od wizji, w której mieliby przejąć schedę po Kaczyńskim. - To miłe, że ktoś mnie wymienia w tym kontekście, ale, powtarzając za Fredrą mogę tylko powiedzieć: znaj proporcję, mocium panie. Moja obecna rola, czyli zajmowanie się strukturami partii, jest dla mnie optymalna. A to, że będę prezesem PiS, jest równie prawdopodobne jak to, że zostanę ambasadorem w Burundi – mówi „Wprost" Brudziński. – Myślę, że w PiS są politycy, którzy nadawaliby się do tej funkcji lepiej ode mnie. To przedwczesne spekulacje – twierdzi z kolei Lipiński.