Klienci Triady i Sky Club będą wyrzucani z hoteli? „Sytuacja jest dynamiczna”

Klienci Triady i Sky Club będą wyrzucani z hoteli? „Sytuacja jest dynamiczna”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy klienci Sky Club mają się czego obawiać? (fot. PAP/Radek Pietruszka)
- Staramy się, by ta przykra dla klientów sytuacja dotknęła ich w jak najmniejszym stopniu. Wydaje się, że klienci nie będą tak bardzo poszkodowani – mówi w rozmowie z Wprost.pl Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki, pytany o sytuację po bankructwie Sky Club.
Marcin Pieńkowski, Wprost.pl: Jak można sprawdzić czy biuro podróży jest bezpiecznie i uniknąć sytuacji, w której znaleźli się klienci Sky Club?

Paweł Niewiadomski: Gwarancje bezpieczeństwa daje ustawodawca europejski w postaci dyrektywy o imprezach turystycznych i ustawodawca polski w postaci ustawy o usługach turystycznych. W ślad za tym podąża rozporządzenie o wysokości minimalnych sum gwarancyjnych.

Co to w praktyce oznacza dla zwykłych turystów?

To znaczy, że w przeciwieństwie do innych gałęzi biznesu, klienci branży turystycznej są chronieni pod względem finansowym na wypadek upadłości firmy. A mówiąc precyzyjniej - na wypadek ogłoszenia niewypłacalności danego organizatora turystyki. Jeżeli porównamy bankructwo biura podróży np. z upadłością linii lotniczej - a w tym roku mieliśmy do czynienia z trzema takimi przypadkami w Europie - to wówczas jedyne, co może zrobić klient, to zgłosić wniosek o zwrot wpłaconej kwoty do syndyka masy upadłościowej lub likwidatora. W przypadku, w którym bankrutuje biuro podróży, gwarancje zapewnia ustawodawca.

W tym wypadku - Mazowiecki Urząd Marszałkowski. To Urząd Marszałkowski ma sprowadzać turystów do kraju i wypłacać ewentualne odszkodowania.

To wynika właśnie bezpośrednio z przepisów naszej ustawy. Gwarancja ubezpieczeniowa firmy Sky Club jest bardzo wysoka, bo wynosi aż 25 mln złotych. Gospodarzem postępowania jest zawsze Urząd Marszałkowski, właściwy ze względu na siedzibę danego touroperatora - w tym wypadku mazowiecki. W pierwszej kolejności zajmuje się on sprowadzaniem do kraju tych klientów, których ta niewypłacalność zastała za granicą.

Państwo jakoś wspomagacie te działania?

Polska Izba Turystyki - mimo że Sky Club nie należał do naszej organizacji - współpracuje z Urzędem Marszałkowski, wskazując, w jakich samolotach są jeszcze wolne miejsca. Chodzi o miejsca, które są zakontraktowane przez innych organizatorów turystyki, którzy wysłali swoich turystów w te same miejsca co Sky Club.

To jest jedna kwestia. A co się dzieje z osobami, które wykupiły wycieczki, a nie zdążyły jeszcze wyjechać?

Dopiero po zapewnieniu powrotu turystów do kraju Urząd Marszałkowski będzie wypłacał kwoty przyjęte przez organizatora – zarówno zaliczki, jak i pełne kwoty. Zapewne niedługo zostanie wprowadzony formularz likwidacji szkody, na którym to należy zgłaszać roszczenia dotyczące wpłat.

Mówił pan, że te 25 mln, na które ubezpieczone było Sky Club, to wysoka kwota.

W porównaniu z innymi zabezpieczeniami - tak. Od ponad roku obowiązuje znacznie wyższa niż poprzednio wysokość zabezpieczeń, które organizator musi składać, by móc prowadzić działalność.

Podaje się, że klientów Sky Club było nawet 17 tys. Może się okazać, że tych pieniędzy dla wszystkich może jednak nie wystarczyć.

Te 17 tys. to jest liczba, na którą składają się również ci klienci, którzy już są za granicą. Tych, którym trzeba zwrócić wpłacone pieniądze pozostaje 13 tys. Moim zdaniem tego typu wyliczenia nie mają w tym przypadku większego sensu.

Dlaczego?

Nawet, jeśli znamy średnią cenę imprezy turystycznej - a to jest szacunkowo około 1900 złotych - to nie można tego pomnożyć przez 13 tysięcy.

Nie będzie to miarodajne?

Nie - dlatego, że minimalna suma zabezpieczenia zależy od wysokości i terminu przyjmowania zaliczek. Sky Club przyjęło taki model biznesowy, w którym jest zakaz przyjmowania kwot większych niż 30 proc. wartości usługi na 30 dni przed wyjazdem. W związku z tym należałoby znać dokładną sprzedaż wyjazdów między 4 lipca a 3 sierpnia.

A pan ją zna?

Mogę powiedzieć, ale to jest nie do końca miarodajne, że spółka Sky Club sprzedawała wycieczki na okres do końca października.  Oczywiście większość sprzedanych wycieczek dotyczyła najbliższego miesiąca, ale wiele z nich było z pewnością zaplanowanych na późniejszy termin. My podjęliśmy z Urzędem Marszałkowskim współpracę mająca na celu zminimalizowanie kosztów sprowadzenia klientów do kraju.

W jaki sposób?

W przypadkach, w których nie ma bezwzględnej konieczności, nie zamawiamy samolotów, które polecą i wrócą, zaliczając tzw. pusty przelot, za który trzeba zapłacić, tylko wykorzystać puste miejsca w samolotach innych organizatorów turystyki. Na razie się to udaje. Niestety nie wiemy do końca - bo Sky Club tego nie ujawniła - jakie usługi turystyczne zostały opłacone. W związku z tym, nie możemy oszacować ryzyka pozbawienia możliwości zakwaterowana turystów. Na szczęście na razie nie mamy sygnałów, żeby dochodziło do wykwaterowania, ale sytuacja jest dynamiczna.

A czy Polska izba turystyki podjęła, bądź ma zamiar podjąć jeszcze jakieś inne działania?

Współpracujemy z Urzędem Marszałkowskim. Staramy się, by ta przykra dla klientów sytuacja dotknęła ich w jak najmniejszym stopniu. Koordynujemy informacje na temat kierunków i dat, w których wylecieli z Polski. Wydaje się, że klienci nie będą tak bardzo poszkodowani. Mamy również sygnały o dobrej współpracy z hotelarzami. Naszym zadaniem jest monitorowanie tej sytuacji. Gospodarzem całego postępowania jest Urząd Marszałkowski.

Patrząc na sprawę szerzej - upadłość Sky Club i Triady może spowodować kryzys całej branży turystycznej? Trudno się przecież spodziewać, żeby turyści chcieli dalej kupować wycieczki od polskich touroperatorów?

Niezależne badania mówią o tym, że biura podróży zarejestrowane w Polsce, czy prowadzące tu działalność, są w znacznie lepszej kondycji finansowej, niż te działające w innych krajach UE. Tę upadłość trzeba umieścić w odpowiednich ramach. Po pierwsze liczba bankructw w Polsce jest niższa, od tej w innych krajach UE. Upadek Sky Club jest po prostu bardzo „spektakularny” - zwłaszcza, kiedy widzi się zrozpaczonych turystów, którzy muszą wrócić do kraju…

…i jeśli marka jest tak znana.

Tak. Natomiast z drugiej strony liczba bankructw biur podróży, w porównaniu do bankructw w innych branżach, jest minimalna.

Zastoju na rynku usług turystycznych się pan nie spodziewa?

Jeśli popatrzymy na wyniki tegorocznej sprzedaży, to mimo zjawisk kryzysowych, które w Polsce nie są może tak bardzo odczuwalne, ale widoczne, są elementy optymistyczne. Jeśli weźmie się pod lupę ceny imprez turystycznych w tym i w ubiegłym roku, to okaże się, że one nie wzrosły. A już na pewno nie tak, jak kurs euro, który jest bardzo istotny przy kształtowaniu cen usług turystycznych.

Mieli państwo jakieś sygnały, które mogły świadczyć o zbliżającym się bankructwie Sky Club?

Jeszcze dwa dni temu odbyło się spotkanie z właścicielami firmy Sky Club. Oczywiście nie w Polskiej Izbie Turystyki, bo ta firma nie jest członkiem naszej organizacji. Z tych rozmów wynikało, że nie ma żadnych powodów do obaw.

Nie sądzi pan, że moment bankructwa Sky Club jest dziwny? Sam początek wakacji, to przecież okres największej sprzedaży usług turystycznych i największych wpływów.

Moim zdaniem tak. Może nie tyle dziwny, co dotychczas niespotykany.