Miliony z internetu

Miliony z internetu

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc 
Zapomnij o pożyczce w banku. Internetowe zrzutki, czyli crowdfunding, zmieniają świat. I Polskę. Twoje 100 tysięcy euro czeka grzecznie w sieci.

James McBennett, młody architekt z Irlandii, nie zna podziału na dzień i noc. Cierpi na narkolepsję, dziwną chorobę. – Nawet nie wiesz, kiedy nagle zasypiasz i budzisz się z rozbitą głową – mówi James, któremu ciężko się dostosować do dobowego rytmu pracy. Aby pracować, kiedy chce, założył własny biznes. Jego firma Fabsie będzie elitarną konkurencją dla Ikei. Chce sprzedawać designerskie meble projektowane w edytorze online i produkowane w promieniu 300 km od zamawiającego. Pierwsze pieniądze, prawie 30 tys. funtów (150 tys. zł), James zebrał w internecie. Pisząc ten artykuł, kiwam się na owalnym stołku Jamesa z okrągłymi nogami. To moja nagroda za wsparcie jego firmy przez Kickstarter.

Kickstarter.com to największa na świecie platforma do crowdfundingu, czyli finansowania społecznościowego. Jak to działa? Najpierw zgłaszasz projekt i opisujesz docelowy produkt: żarówka sterowana smartfonem, deskorolka z napędem elektrycznym, nowa płyta twojego zespołu albo najcieńszy zegarek świata. Potem deklarujesz, ile pieniędzy trzeba na projekt oraz na co mogą liczyć darczyńcy. Aby otrzymać stołek Jamesa, wpłaciłem 30 funtów. Kto wpłacał mniej, dostawał miniaturkę stołka, a kto więcej – pełnowymiarowy stołek ze swoim imieniem. Co by się stało, gdyby James nie zebrał deklarowanej kwoty? Datki internautów po prostu nie zostałyby pobrane.

David Cranor, Maxim Lobovsky i Natan Linder wierzą w tanią drukarkę 3D produkującą części zamienne do twojego domu. Internauci też. Przez Kickstarter.com wsparli pomysł kwotą 10 x mln zł 

James McBennet rzuca rękawicę Ikei dzięki Kickstarter.com. Internauci kwotą 150 tys. zł wsparli pomysł designerskich mebli produkowanych przez fabryki znajdujące się najbliżej zamawiającego

Michał Koziołek śni o Warszawie, choć Polacy nie mają ani jednej własnej marki samochodu. Dzięki PolakPotrafi.pl zebrał 120 tys. zł na budowę Nowej Warszawy

Kochanie, podlej lampkę nocną

Swoje projekty na Kickstarterze promują ci, którzy uważają, że o tradycyjne pozyskiwanie sponsorów w ich przypadku ciężko. Oprócz przedsiębiorców są ekscentryczni społecznicy. 70 tys. dolarów na pomnik Robocopa w Detroit może się wydawać pomysłem śmiesznym, ale pieniądze się znalazły: w lutym powstały pierwsze odlewy dłoni i korpusu. Historia kurierki z AK Wisi Zalewskiej może nie interesować Hollywoodu, ale jej wnuczka z USA uzbierała pod patronatem Muzeum Powstania Warszawskiego 11 tys. dolarów na film. Pływający basen na amerykańskiej rzece Hudson, filtrujący przy okazji wodę, to biznesowe kuriozum, ale i tak zebrał 40 tys. dolarów.

Kickstarter przyciąga też naukowców. Uczeni z amerykańskiej uczelni MIT właśnie zbierają na drukarkę 3D za 2 tys. dolarów, na której warstwa po warstwie wydrukujesz figurki szachowe i kolanka do zlewu. Chcieli zebrać marne 100 tys. dolarów, a dostali od internautów aż 3 mln. Z kolei w maju internauci dali zielone światło projektowi, którego celem jest wyhodowanie świecących roślin. Tysiące osób wpłaciło 40 dol. w zamian za obietnicę ziarenka rośliny. Zbiórka trwa, ale projekt już przekroczył próg finansowania, gromadząc 300 tys. dolarów. Cztery osoby wpłaciły nawet po 10 tys., by ich nazwiska zostały wpisane do genomu rośliny. – Co byście powiedzieli, jeśli zamiast lamp ulice oświetlałyby drzewa? – zachęca darczyńców Anthony Evans, menedżer, za którym stoi zespół biologów ze Stanforda. Razem spowodują, aby rzodkiewnik, 30-centymetrowa roślina, produkował lucyferazę – enzym, dzięki któremu świecą w nocy świetliki. Choć naukowcy tworzyli już w przeszłości świecące rośliny, tym razem liczy się wartość użytkowa – jasność światła ma pozwalać na oświetlanie wnętrz. No i przydałby się jakiś wyłącznik, gdy kładziemy się spać.

Crowdfunding czeka świetlana przyszłość. W 2012 r. dzięki Kickstarterowi 2 mln ludzi zebrało ponad 300 mln dolarów na 18 tys. udanych projektów. Portal zbierał średnio 600 dol. na minutę. Niestety tam, gdzie pojawiają się pieniądze, kręcą się też naciągacze. Wspomniany pływający basen okazał się zbyt drogi – zebrane pieniądze nie wystarczyły na stworzenie choćby zrębów konstrukcji. Z kolei zakładane na noc okulary Remee, które miały umożliwić użytkownikom kontrolowanie marzeń sennych, niczym w filmie „Incepcja”, nie działają poprawnie. Może dlatego Kickstarter ostrzega, że za dokończenie projektu odpowiada twórca.

BeesFund: zrzutka na polską firmę

– Kickstarter umożliwia zbiórki tylko obywatelom USA i Wielkiej Brytanii. No to założyliśmy swój – mówi Jakub Sobczak, założyciel PolakPotrafi.pl. Dzięki portalowi odbyła się m.in. zbiórka na projekt luksusowego auta inspirowanego Warszawą. Zgromadziła 120 tys. zł. – Lada chwila otrzymamy pieniądze. Nadwozie powstanie w ciągu 15 miesięcy – obiecuje Michał Koziołek, pomysłodawca projektu. – Auto będzie kosztować 0,5 mln zł i powstanie na podwoziu BMW E65. Resztę budujemy sami. Najprężniej rozwija się polski portal BeesFund.com. Oprócz tradycyjnej zbiórki oferuje crowdfunding udziałowy, czyli sprzedaż udziałów przez firmę.

– To całkiem legalne – zapewnia Arkadiusz Regieć, założyciel BeesFund. Portal tą drogą sprzedał nawet własne udziały – internauci zapłacili 50 tys. zł za 5 proc. akcji portalu.

– Prawo europejskie pozwala na sprzedawanie raz w roku udziałów przez internet, jeśli ich wartość nie przekracza 100 tys. euro. Nie trzeba wchodzić na NewConnect ani giełdę. Naszą opinię potwierdza Komisja Nadzoru Finansowego – wyjaśnia Regieć.

– Wiele osób o tym nie wie, bo w Polsce pokutuje przekonanie, że crowdfunding jest nie do końca legalny – dodaje Olgierd Porębski, radca prawny i szef Polskiego Towarzystwa Crowdfundingu (PTC). – Tymczasem crowdfunding klasyfikuje się jako darowiznę (jeśli nie dostajemy nic w zamian za datki), przedsprzedaż (gdy coś otrzymujemy) lub sprzedaż udziałów. Niestety, crowdfunding darowiznowy utrudnia ustawa o zbiórkach publicznych z lat 30., zmuszająca do uzyskiwania pozwoleń. W dobie e-pieniądza to nieporozumienie. Lepiej jest z przedsprzedażowym, bo ten regulują przepisy o działalności handlowej w internecie. Natomiast finansowanie społecznościowe przez oferowanie akcji nakłada obwarowania, ale można się z nimi uporać. PTC przygotowuje projekty zmian prawnych ułatwiających crowdfunding. Może ich uchwalenie spowoduje, że Polacy przestaną się bać pieniędzy z internetu. ■

Crowdfunding w Polsce:


BeesFund.com

(zbiórki tradycyjne i za udziały w firmie)

PolakPotrafi.pl

Wspieram.to

(zbiórki tradycyjne)

MegaTotal.pl

(muzyka)

SiePomaga.pl

(darowizny dla chorych)

Dobroczynnosc.com

(wsparcie instytucji)

CrowdFunders.pl

(grupowy zakup nieruchomości)

WspieramKulture.pl

(kultura)

Tekst można przeczytać w  numerze 20. tygodnika "Wprost". Nowy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .