Dobre sondaże - zły elektorat?

Dobre sondaże - zły elektorat?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem ośrodków badania opinii publicznej to, że ostateczne wyniki II tury wyborów prezydenckich nie pokryły się z wynikami sondażowymi sprzed ciszy wyborczej, jest m.in. efektem niezdecydowania elektoratu i... wstydu.
Z piątkowego sondażu GfK Polonia wynikało, że Donalda Tuska popiera 52 proc. ankietowanych, a Lech Kaczyński może liczyć na 48 proc. poparcia. Tego samego dnia TNS OBOP podał, że Tuska popiera 50,9 proc. wyborców, a Kaczyńskiego 49,1 proc. Najbardziej zbliżone do rzeczywistych dane podała PGB: Lech Kaczyński - 50,2 proc., a Donald Tusk 49,8 proc.

Według oficjalnych wyników, ogłoszonych w poniedziałek przez Państwową Komisję Wyborczą zwyciężył Lech Kaczyński, uzyskując 54,04 proc. poparcia. Donald Tusk otrzymał 45,96 proc. głosów.

Jak wyjaśniła dyrektor działu badań społecznych i politycznych w TNS OBOP Urszula Krassowska kilkanaście procent badanych, którzy deklarowali przed wyborami, że na pewno wezmą w nich udział, nie wiedziało jeszcze, na kogo zagłosują. "Jeśli te osoby zdecydowały, że zechcą poprzeć Lecha Kaczyńskiego, to można tutaj się doszukiwać tego wyniku wyborczego". "To jest wszystko bardzo zmienne i kształtuje się w  dużej części w ostatniej chwili" - podkreśliła Krassowska.

Jej zdaniem, znaczący jest też fakt, że "w naszym społeczeństwie funkcjonuje coś takiego, jak niechęć do przyznawania się do  własnych przekonań. To też jest czynnik zakłócający obraz".

Podobnego zdania jest Jacek Chołoniewski z Polskiej Grupy Badawczej (PGB). Jego zdaniem, wiele osób do ostatniej chwili nie  przyznawało się do tego, że będzie głosować na Lecha Kaczyńskiego.

"Na pewno był to efekt tak zwanej poprawności politycznej (...) respondenci nie przyznawali się do poparcia dla Kaczyńskiego, ponieważ wszystkie media sprzyjały Tuskowi, a ludzie są tak skonstruowani, że nie lubią przyznawać się do niepopularnych poglądów" - wyjaśnił Chołoniewski.

Innym istotnym czynnikiem była według niego cisza wyborcza. "Ważne są też ostatnie dni, a w szczególności ta sobota (cisza wyborcza - PAP), kiedy ludzie mają trochę czasu do namysłu, konsultują się ze znajomymi, rodziną. Jak widać, w tym czasie trend przewagi dla Lecha Kaczyńskiego bezustannie narastał" -  powiedział Chołoniewski.

Według dyrektora zarządzającego w GfK Polonia Agnieszki Sory, sondaże przedwyborcze nie wychwyciły piątkowej debaty prezydenckiej w TVP oraz ostatnich dni intensywnej kampanii w  Radiu Maryja.

"Ostatnie sondaże nie wychwyciły np. piątkowej debaty prezydenckiej w TVP, a wszystko na to wskazuje, że tę debatę wygrał Lech Kaczyński. To był ostatni element przed ciszą wyborczą, który mógł mieć wpływ na zmianę decyzji przez część wyborców" - powiedziała Sora.

Dodała, że "część sondaży nie miała też możliwości uwzględnić tych respondentów, którzy słuchali nocnej, dość intensywnej kampanii w Radiu Maryja z czwartku na piątek". "To są elementy, które w znaczący sposób mogły wpłynąć na wynik" - podkreśliła Sora.

Przypomniała też, że sondaże opierają się tylko na deklaracjach respondentów. "Okazało się, że nieco wyższy odsetek osób deklarował, że weźmie udział w wyborach niż w rzeczywistości poszedł do urn" - wyjaśniła.

Wszystkie ośrodki podkreślają jednak, że sondaże prawidłowo pokazywały tendencję, czyli wskazywały, że Donald Tusk gwałtownie traci poparcie na rzecz Lecha Kaczyńskiego.

ks, pap