Tusk o aferze w resorcie sprawiedliwości: Zorganizowany system upokarzania i kampania oszczerstw

Tusk o aferze w resorcie sprawiedliwości: Zorganizowany system upokarzania i kampania oszczerstw

Donald Tusk
Donald Tusk Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
– Mamy do czynienia ze zorganizowanym systemem upokarzania, z kampanią oszczerstwa i to wszystko jest ulokowane na szczytach władzy. To niepokojące – powiedział w rozmowie z TVN24 Donald Tusk pytany o aferę hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości.

– Sama sprawa jest poważna, ja nie będę namawiał nikogo, by dymisjonował tego, czy drugiego ministra. Mam jednoznaczny pogląd na to, co stało się w ministerstwie, które stało się ministerstwem pogardy. Między bajki trzeba włożyć to, że nikt nie wiedział, co wyprawiali ministrowie i inni urzędnicy – powiedział w rozmowie z TVN24 Donald pytany o aferę hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości. W ocenie szefa Rady Europejskiej w resorcie „zatrudniono ludzi nie ze względy na ich umiejętności, ale dlatego, że byli w stanie robić takie rzeczy”. – Kłamstwo zorganizowane staje się narzędziem. (...) Jedynym dla nich problemem jest to, że to się wydało. Dzisiaj najbardziej liczy się, żeby o kimś skłamać. To jest fascynacja złem, które bywa skuteczne w polityce, ale czyni szkody na długie lata. Ten trend, trend fascynacji złem, kłamania na temat drugiego człowieka, trzeba skończyć. To są parszywe pomysły. Może jest to trend nie tylko w Polsce, ale trzeba zrobić wszystko, żeby go zatrzymać – powiedział.

„Nie byłem aniołkiem w polityce”

– Z tych parszywych pomysłów na politykę zrobił się państwowy system, a nie wybryk tego, czy innego polityka. Trzeba bić na alarm. Jest dla mnie zaskoczeniem, że ktoś może uleć złudzeniu, że problemem jest jednorazowa akcja Piebiaka. Mamy do czynienia ze zorganizowanym systemem upokarzania, z kampanią oszczerstwa i to wszystko jest ulokowane na szczytach władzy. To niepokojące – stwierdził polityk.

Donald Tusk przyznał, że „też nie był aniołkiem w polityce”. – Ona wymaga pewnych cech. Trzeba być twardym. Istota polityki się nie zmienia. Jenak trzeba walczyć z tendencją do wykorzystywania nowoczesnych technologii, które pozwalają dzięki kłamstwu utrzymać się u władzy. Ci, którzy uważają, że polityka powinna wyglądać inaczej, nie powinni kapitulować – ocenił

Co ustalił Onet?

Onet dotarł do osoby, która w porozumieniu z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem miała zajmować się internetowym hejtem i rozsyłaniem kompromitujących informacji na temat polskich sędziów. Dziennikarze zaprezentowali screeny z wymienianych w tym temacie wiadomości. Jednym z celów akcji był szef „Iustitii”, największego stowarzyszenia sędziowskiego. „Pomysł mam taki. Rozesłać to anonimowo do wszystkich oddziałów Iustitii. I do samego zainteresowanego. Gazety odpadają bo brak dowodów. Mam nr do męża kochanki. Jest możliwość skorzystać z bramek internetowych lub z karty sim, ale nie mam jej na kogo zarejestrować. Mogę zagadać z R. [tu pada nazwisko znanego dziennikarza TVP]. Może on pogrzebie ale brak źródła i dowodów, trochę kiepsko. Jakie jest Pana zdanie? I czy ogólnie nam coś to da. Czy nam pomoże?” – pytała wiceministra internetowa hejterka.

„Myślę, że da i pomoże. Ważne, żeby się przeszło choćby i po Iustitii z kim mamy do czynienia. Ludzie to rozniosą, a Markiewicz przygaśnie wiedząc co na niego jest. Może Kuba [jak wynika z innych wiadomości, które widzieliśmy, chodzi o Jakuba Iwańca, bliskiego współpracownika wicemin. Piebiaka] miałby pomysł jak to rozpowszechnić, nie zostawiając śladów?” – miał odpowiedzieć Piebiak. Rozmówczyni polityka czuła, że jej działania są nie tylko nieetyczne, ale mogą mieć też inne konsekwencje. „Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą” – pisała w kontekście tej samej operacji. „Za czynienie dobra nie wsadzamy” – odpisał jej wiceminister sprawiedliwości.

Czytaj też:
Obchody rocznicy II WŚ w Polsce bez szefa Rady Europejskiej. „Zaproszenie pojawiło się wczoraj”