Katarzyna Augustynek, znana szerszej publiczności jako Babcia Kasia, to aktywistka z Warszawy, która szeroki rozgłos zyskała podczas Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w 2020 roku – fali protestów wymierzonych w decyzję Trybunału Konstytucyjnego ograniczającą prawo do aborcji w Polsce.
Od tamtego czasu nie sposób wyobrazić sobie dużego protestu w stolicy bez jej obecności. Charakterystyczna postać z flagą w ręku, donośnym głosem i bezkompromisową postawą regularnie pojawia się na blokadach ulicznych, manifestacjach, a także przed kościołami, sądami czy urzędami. Bierze również udział w akcjach organizowanych przez ruch Ostatnie Pokolenie.
Aktywistka czy oskarżona?
Choć przez wielu postrzegana jest jako symbol obywatelskiego oporu i ofiara przemocy ze strony służb, Babcia Kasia ma również własną kartotekę. Wśród licznych spraw, które zakończyły się wyrokami, znajdują się zarzuty między innymi o naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji (uderzenie drzewcem flagi), żołnierza (ciągnięcie za pas i obraźliwe słowa) czy atak na działacza antyaborcyjnego, którego – jak ustalono – miała uderzyć i ugryźć.
Obecnie toczy się wobec niej co najmniej dziesięć śledztw prokuratorskich. Część z nich już zakończyła się wyrokami skazującymi.
Głośny spór z Robertem Bąkiewiczem
Jednym z najbardziej medialnych epizodów z udziałem Katarzyny Augustynek było wydarzenie z 25 października 2020 roku. Tego dnia członkowie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości siłą usuwali protestujące kobiety sprzed kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Wśród nich był Robert Bąkiewicz – były lider tej organizacji – który, według wyroku sądu, naruszył nietykalność Augustynek.
Został skazany na ograniczenie wolności i obowiązek zapłaty nawiązki. Egzekucję wyroku umożliwiła dopiero decyzja ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara. Prezydent Andrzej Duda jednak zastosował częściowe prawo łaski wobec Bąkiewicza – zwolnił go z obowiązku odbywania prac społecznych, pozostawiając jednak konieczność zapłacenia 10 tysięcy złotych.
Symbol ulicznej rewolty i polaryzacji
Babcia Kasia budzi silne emocje – zarówno pozytywne, jak i negatywne. Dla środowisk lewicowych i liberalnych stała się ikoną oporu, a jej działania są wspierane przez wielu polityków opozycji, w tym członków Koalicji Obywatelskiej. Jej sytuacją prawną interesował się także minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Z drugiej strony, jest celem ostrej krytyki ze strony polityków prawicy oraz części celebrytów. Znana z kontrowersyjnych wypowiedzi Marianna Schreiber publicznie nazwała ją „starą komunistką” i zaapelowała o jej aresztowanie.
Życie prywatne Babci Kasi
Niewiele osób wie, że Katarzyna Augustynek żyje samotnie. W jednym z wywiadów dla „Wysokich Obcasów” przyznała, że nie ma bliskiej rodziny, a jej codzienność wypełniają relacje z ludźmi poznanymi na ulicznych protestach i manifestacjach. Pomimo podeszłego wieku, nie planuje wycofać się z aktywności społecznej. Wręcz przeciwnie, im więcej wokół niej kontrowersji, tym większe zaangażowanie.
Dla jednych to przykład niezłomności i odwagi. Dla innych – destrukcyjna obsesja i chęć prowokowania. Niezależnie od opinii, jedno jest pewne: Katarzyna Augustynek nie zamierza przestać mówić, działać i protestować. Jak sama twierdzi, „nie musi się nikomu tłumaczyć i walczy o to, co uważa za słuszne”.
Czytaj też:
Wszystkie ułaskawienia Andrzeja Dudy. Mamy dane z KPRP. Kwaśniewski bije konkurencję na głowęCzytaj też:
Bąkiewicz uderzył w Tuska. „Wylądujesz pod jedną celą”
