Funkcjonariusze drogówki natychmiast zatrzymali pojazd, a następnie odebrali kierowcy prawo jazdy. Glamowski odmówił przyjęcia mandatu. W związku z tym sprawa trafi do sądu. Jak poinformował aspirant Łukasz Kowalczyk z Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu, 54-letni kierowca skorzystał z przysługującego mu prawa do odmowy przyjęcia mandatu. Teraz o ewentualnym przedłużeniu zatrzymania dokumentu zadecyduje starosta – ma na to siedem dni.
Prezydent odniósł się do sprawy publicznie, publikując oświadczenie w mediach społecznościowych. Przyznał się do winy i zaakceptował możliwe konsekwencje. „Kilka sekund pośpiechu może skończyć się dla mnie 3 miesiącami bez prawa jazdy, 10 punktami karnymi i wysokim mandatem. Przyjmuję to z pokorą” – napisał na swoim profilu.
Spieszył się na „spotkanie służbowe”
Według przepisów, przekroczenie dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym skutkuje mandatem w wysokości 1500 złotych, 10 punktami karnymi oraz zatrzymaniem prawa jazdy na okres minimum trzech miesięcy.
W rozmowie z „Gazetą Pomorską” prezydent wyjaśnił, że powodem pośpiechu było jedno z wcześniej zaplanowanych spotkań służbowych. Podkreślił jednak, że nie traktuje tego jako usprawiedliwienia. Dodał również, że decyzję o odmowie przyjęcia mandatu podjął z powodu wątpliwości co do rzetelności pomiaru prędkości – jak twierdzi, wynik znajdował się na granicy progu, który skutkuje utratą prawa jazdy.
facebookCzytaj też:
Tajemnica prawa jazdy marszałka Jabłońskiego. Sądowa batalia toczy się od latCzytaj też:
Drogie parkowanie w centrum miast? Jest na to „sposób”
