Przy granicy polsko-białoruskiej od wielu miesięcy trwa kryzys migracyjny wywołany przez Aleksandra Łukaszenkę i jego służby. Każdego dnia Straż Graniczna publikuje raporty, w których pojawiają się informacje o próbach nielegalnego wejścia do Polski oraz incydentach z udziałem cudzoziemców.
Przewoził migrantów na polską granicę. Instrukcje od Łukaszenki
Portal „The Insider” dotarł do jednego z członków białoruskich służb, który podzielił się wstrząsającą relacją. Były członek białoruskiej Straży Granicznej zdradził m.in. jak wyglądał specjalny zestaw instrukcji, które zostały osobiście wydane przez samozwańczego przywódcę Białorusi.
– Jeden z zapisów mówił o tym, że jeśli zauważymy w strefie przygranicznej podejrzaną osobę, to mamy oddać dwa strzały ostrzegawcze w powietrze, a trzeci bezpośrednio w osobę. Za złamanie którejkolwiek z zasad obowiązywały surowe kary – podkreślał.
Białorusin, którego dziennikarze podpisali jako A. opowiadał, że początkowo przewoził na granicę około 20-25 osób każdej nocy. W pewnej chwili cudzoziemców było tak dużo, że byli przywożeni na pogranicze również w dzień. – Najważniejsze było to, aby litewskie służby nie zorientowały się, skąd pochodzą migranci Transport migrantów stał się priorytetem państwa – opisywał.
– Wsadzaliśmy ich do naszych pojazdów, woziliśmy do pasa granicznego i wskazywaliśmy drogę gestami, mówiąc kilka słów, takich jak Europa, Niemcy czy Merkel. Nikt z nas nie znał angielskiego, większość z nich też nie – dodawał.
Przewoził migrantów na granicę. Wstrząsająca relacja
Sytuacja zmieniła się po tym, jak Litwa wzmocniła ochronę swojej granicy. – To była gra w kotka i myszkę. My szukaliśmy służb, oni szukali nas a to wszystko przerodziło się w poważny kryzys humanitarny, bo mnóstwo ludzi utknęło na granicy – powiedział A. w rozmowie z „The Insider”.
Były funkcjonariusz białoruskich służb opisywał, jak jesienią 2021 roku w kanale wodnym, który wyznaczał granicę państwową, stało około 40 migrantów. – Mieliśmy na sobie różne rodzaje kominiarek bo strona litewska zaprosiła dziennikarzy i kazano nam ukryć twarze. Kiedy cudzoziemcy próbowali wyjść z wody, odpychaliśmy ich. Trwało to prawie cały dzień – relacjonował A.
Ostatecznie Białorusin odszedł ze służby. – Nadal nie mogę pogodzić się z tą historią. Uważam to za najbardziej haniebną rzecz, jaką zrobiłem w wojsku – przyznał na łamach „The Insidera”.
Czytaj też:
Fortel cudzoziemców się nie powiódł. SG pokazała wykopany tunelCzytaj też:
Chiny odetchnęły z ulgą po decyzji Tuska. „Scenariusz rodem z horroru”
