Kurtyka: przemówienie Putina to manipulowanie historią

Kurtyka: przemówienie Putina to manipulowanie historią

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Rosyjska wizja Września '39 nie ma nic wspólnego z prawdą. Jedynym krokiem do przodu jest postawienie przez premiera Putina rosyjskiego znaku zapytania przy pakcie Ribbentrop-Mołotow - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM prezes IPN-u. - Przemówienie Putina to nie przemówieniem, gdzie są jawne kłamstwa. To było przemówienie, gdzie manipulowano historią - dodał.
Jak zatem prezes IPN ocenia wystąpienie premiera Putina? - Ja myślę, że trzeba oceniać realistycznie to, co powiedział pan premier Putin. Myślę, że uczyniliśmy mały krok do przodu. Chociaż nie było też żadnych zaskoczeń. Pytany o to, jakie odczucia budzi w nim to wystąpienie odpowiedział: "W dalszym ciągu wielkie obawy i wielkie rozczarowanie, bowiem to nie jest wizja historii, tylko wizja tego, w jaki sposób propagandowo można wykorzystywać historię".

- Właściwie jedynym krokiem do przodu dla mnie jest postawienie przez pana premiera Putina rosyjskiego znaku zapytania przy Pakcie Ribbentrop-Mołotow. Kurtyka ocenił, że rosyjska wizja 1939 roku nie ma nic wspólnego z prawdą. - Jest to jedna wielka historyczna manipulacja, która ma uzasadnić pozycję Rosji w historii, bo Rosja należała do obozu państw zwycięskich i z całą pewnością obok Stanów Zjednoczonych była największym zwycięzcą II wojny światowej. I chodzi o to, żeby ten fakt bycia w obozie zwycięzców został uwypuklony, natomiast pierwsze dwa lata udziału w wojnie po stronie sojuszu z Hitlerem zostały zatarte.

Propaganda...

Kurtyka odniósł się również do doniesień medialnych, jakie rosyjskie agencje informacyjne fundowały nam przed wizytą Putina w Polsce. -  Z pewnością ta propagandowa ofensywa stworzyła korzystne tło dla wystąpienia pana premiera Putina... nie mówił (już podczas wizyty-red.) tego samego. A poza tym myślę, że powinniśmy pamiętać o pewnym skomplikowanym wewnętrznym rosyjskim kontekście – mianowicie ta propagandowa ofensywa być może bardziej była związana z obozem prezydenta Miedwiediewa niż z obozem prezydenta Putina.

W jego opinii zarówno Putin, jak i Miedwiediew przedstawiają tę samą wizje historii, -  Myślę, że to jest wizja historii podobna, ale jeśli istnieją przyczyny wewnątrz polityczne, które różnią te obozy – mówię: jeżeli – to historia również będzie używana propagandowo.

...jawne kłamstwa

Jak zatem Kurtyka ocenia całość przemówienia? - To nie było przemówienie, gdzie były jawne kłamstwa. To było przemówienie, gdzie manipulowano historią. Myślę, że przywódca takiego wielkiego kraju jak Rosja nie może sobie pozwolić na jawne kłamstwa w oficjalnym wystąpieniu. To raczej było przemówienie pełne przemilczeń, pełne takich mielizn, gdzie nie powiedziano tego, co powinno być powiedziane. Kurtyka zapewnił również, że polskie archiwa, są dostępne dla Rosjan
O słowach Putina: "My otworzymy swoje archiwa, ale wy otwórzcie swoje", Kurtyka powiedział krótko: "To jest jakaś pułapka, w którą pan premier Putin dał się wprowadzić swoim doradcom. Wszystkie archiwa polskie są maksymalnie otwarte".

Ja bym rozróżnił: holokaust od ludobójstwa

Prezes IPN nie chciał komentować wystąpień prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Nie będę w żaden sposób oceniał przywódców naszego państwa.  A czy prezydent zestawiając Katyń z holocaustem powiedział - pańskim zdaniem - o jedno zdanie za dużo? - dopytywał Konrad Piasecki. - Myślę, że to było ludobójstwo, ale nie holocaust. Tak bym to ujął - odparł Kurtyka. - Ja bym wprowadził takie semantyczne rozróżnienie: ludobójstwo i holocaust.  Kurtyka nie chciał wypowiadać się na temat komentarzy niemieckich  Żydów, którzy już protestują, mówiąc, że to co powiedział  polski prezydent było niestosowne.

Kurtyka poruszył również temat książki wydanej przez rosyjskie służby specjalne. Zapewnił, że IPN działa w tej sprawie już od kilku tygodni. -  Mam nadzieję, że działania Instytutu Pamięci Narodowej, które staraliśmy się intensywnie podejmować od dwóch tygodni, w jakiś sposób ukształtowały i wystąpienie pana premiera, i wystąpienie pana prezydenta, przez sam fakt obecności w obiegu publicznym tego, co mówiłem ja czy inni przedstawiciele Instytutu - zapewnił.

- Ja nie wysyłałem listu do swojego odpowiednika, bo takowego w Rosji nie ma. Ja po prostu wystąpiłem z oświadczeniem.  Wysłał jedynie list otwarty.

- Celem mojego wystąpienia było podsumowanie dyskusji i podsumowanie, jak oceniał rosyjską propagandę Instytut Pamięci Narodowej. I dodał, że "nasi historycy po pierwsze będą się starali zrecenzować szczegółowo tę książkę, którą zaprezentowały służby rosyjskie. Będziemy starali się również - może nie w najbliższych dniach, jak nieopatrznie powiedział pan minister Graś, ale w najbliższych tygodniach czy miesiącach - szczegółowo przeanalizować każdą z rosyjskich tez propagandowych. Ukaże się również specjalny dodatek do >Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej<, który to podsumuje".


TW Alek mógł być inwigilowany, i my o tym opowiemy

- Poczekajmy na publikację. Będzie to obszerny tekst w naszym periodyku "Aparat represji w Polsce Ludowej". Nie ulega wątpliwości, że Aleksander Kwaśniewski został zarejestrowany jako tajny współpracownik bezpieki i to również potwierdził, podkreślił, w swojej sentencji Sąd Lustracyjny.

 Ale był też inwigilowany? - To jest standard, że ludzie znajdujący się w takich sytuacjach mogą być również inwigilowani.


rmf.fm.pl, dar