"Tusk i Komorowski uprawiają propagandę"

"Tusk i Komorowski uprawiają propagandę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak uważa, że deklaracja marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, który zapewnił iż jest gotów oddać szefowanie komisji nadzwyczajnej ds. zmiany konstytucji, nie jest poważną deklaracją. Zdaniem PiS, także propozycja premiera Donalda Tuska dotycząca zmiany konstytucji ma charakter propagandowy.
Komorowski złożył swoją deklarację na antenie TVN24. Pytany o szefa komisji nadzwyczajnej ds. zmiany konstytucji stwierdził, że stanowisko to mógłby objąć przedstawiciel opozycji. - Dlatego, że bez opozycji nie da się przeprowadzić zmian, więc może warto mieć od samego początku w takim szerokim projekcie politycznym pod tytułem "zmiana konstytucji" także liczącą się część opozycji - tłumaczył.

Propozycja do odrzucenia

- Mamy złe doświadczenia, jeśli chodzi o tego rodzaju propozycje - komentuje Błaszczak. Poseł PiS zaznaczył, że przy powoływaniu komisji śledczej do wyjaśnienia afery hazardowej również padały deklaracje niewykluczające, że to opozycja pokieruje komisją, a skończyło się tak, że "PO jest sędzią we własnej sprawie", a PiS jest pozbawione nawet funkcji wiceprzewodniczącego.

Zdaniem Błaszczaka, podejście PO do tematu zmiany konstytucji "to jest działanie niepoważne". - Propozycje nawet nie zostały spisane. Już przyzwyczailiśmy się do tego, żeby słowa, które padają ze strony premiera Tuska czy marszałka Komorowskiego traktować z pewnym dystansem, bo one, jak dotychczas, nigdy się nie sprawdzają - ocenił. PiS będzie jednak o zmianie konstytucji rozmawiać. - Ale uważamy, że jeżeli zmieniać kompetencje prezydenta, to od roku 2015 - zaznaczył Błaszczak. Ocenił też, że jest złym pomysłem likwidowanie bezpośrednich wyborów prezydenckich, co zaproponował premier.

"Chlebowski nie może wybierać prezydenta"

Również szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński uważa, że "bardzo mało prawdopodobne" jest aby jego partia zaakceptowała likwidację bezpośrednich wyborów prezydenckich. - To byłoby ograniczenie demokracji i odebranie obywatelom prawa do bezpośredniego wyboru prezydenta. Nie widzę powodu, aby oddawać uprawnienia do wyboru prezydenta w ręce na przykład posła Chlebowskiego - powiedział Brudziński. Ograniczenie liczby posłów i senatorów to jedyny pomysł premiera, który PiS poważnie bierze pod uwagę. - O tym możemy rozmawiać, my też postulowaliśmy ograniczenie - powiedział Błaszczak. PiS chce też zgłosić własne pomysły na zmianę ustawy zasadniczej. Chodzi m.in. o zniesienie przywilejów dla korporacji. Brudziński przypomniał, że PiS ma własny projekt konstytucji z 2005 roku i w ewentualnej debacie nad zmianami w ustawie zasadniczej powinien być on wzięty pod uwagę.

Nie będzie ekspresowej zmiany

Brudziński dodał, że podczas rozmów o zmianie konstytucji powinien być też uwzględniony, zaproponowany przez PiS na początku listopada projekt, który przewiduje, że Trybunał Konstytucyjny będzie mógł badać zgodność z ustawą zasadniczą unijnego prawodawstwa - m.in. dyrektyw i rozporządzeń. Poseł ocenił też, że nie jest możliwe, aby - jak chce premier - prace nad zmianami skończyły się przed wyborami prezydenckimi. - Terminy zapisane w konstytucji to uniemożliwiają. Świadczy to o tym, że jest to wizerunkowe zagranie - uważa polityk PiS.

PAP, arb