55-letni strażak został porwany przez gwałtowną falę wezbraniową - powstała ona w wyniku utworzenia się wyrwy w zbiorniku w Niedowie. Ciało strażaka znaleziono w w okolicach miejscowości Ręczyn. Był członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Granowie w powiecie zgorzeleckim. Przed tragedią 55-letni strażak, wraz z pięcioma kolegami, zabezpieczał w sobotę most na rzece Witka między Ręczynem a Radomierzycami. - W momencie, gdy mężczyźni zabezpieczali most, około godz. 18, strażak został zmyty przez gwałtowną falę wezbraniową - opowiadał rzecznik.
W sobotę w zbiorniku powstała wyrwa o szerokości 120 metrów, wysoka na 6 metrów; przez wyrwę wylało się 5 mln m sześc. wody - powiedział Frątczak. - Można sobie wyobrazić, jak gwałtowna fala powstała - dodał. Gdy woda porwała strażaka, dwóch kolegów usiłowało go uratować; niestety, nie udało im się - relacjonował rzecznik.Frontczak ocenił, że "woda, która powoli opada, odsłania w Bogatyni ogrom zniszczeń - apokaliptyczny obraz". - Zniszczonych jest wiele budynków, część jest w ogóle zawalonych. Te budynki będą dzisiaj przeszukiwane przez nasze grupy ratownicze. Będą też zabezpieczane - zapowiedział Frątczak.
W Bogatyni zalane jest trzy czwarte miasta. Strażacy ewakuowali ok. 600 osób, które przewieziono do punktów ewakuacyjnych w szkołach. Podczas akcji wykorzystywano łodzie i pontony. W całym powiecie zgorzeleckim bierze udział w działaniach ratowniczych 950 strażaków z Dolnego Śląska - ponad 200 zastępów straży pożarnej.
Frątczak poinformował, że w niedzielę możliwy jest już dojazd do Bogatyni od strony Czech - tamtą drogą kierowany jest sprzęt ratowniczy.PAP, arb