"Liczne nieprawidłowości, niechęć, tajemnicze rozmowy z Rosjanami". Kulisy smoleńskiego śledztwa

"Liczne nieprawidłowości, niechęć, tajemnicze rozmowy z Rosjanami". Kulisy smoleńskiego śledztwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrak Tu-154 po katastrofie (fot. PRSteam.net/CC)
Do "licznych nieprawidłowości" miało dojść przy organizacji wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Mimo to, prokuratorzy nie dopatrzyli się przestępstw w działaniach MSZ, ambasady RP w Moskwie ani urzędników Kancelarii Premiera. Maciej Duda z tvn24.pl dotarł do pełnej treści uzasadnienia decyzji oskarżycieli.
Uzasadnienie decyzji prokuratury z warszawskiej Pragi dotyczącej umorzenia cywilnego śledztwa w sprawie organizacji lotów najwyższych przedstawicieli Polski liczy aż 388 stron. Szczegółowo opisano m.in sytuację prawną panującą w tamtym okresie, przebieg przygotowań oraz to, jak doszło do rozdzielenia wizyt prezydenta i szefa rządu w Smoleńsku.

"Liczne nieprawidłowości"

Śledczy ustalili, że "liczne nieprawidłowości" miały miejsce w MSZ i Ambasadzie RP w Moskwie. Były to między innymi "zbyt późne i niestaranne przekazywanie informacji, albo wręcz nie przekazywanie informacji, pomiędzy zaangażowanymi w przygotowania instytucjami i podmiotami". "Jaskrawym przykładem takich działań była zwłoka pracowników MSZ w notyfikowaniu stronie rosyjskiej wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - ocenili prokuratorzy. Innym przejawem nieprawidłowości "olbrzymia opieszałość w uzyskaniu przez pracowników Ambasady RP w Moskwie zgód dyplomatycznych na przelot samolotów specjalnych w dniach 7 i 10 kwietnia". Zdaniem oskarżycieli te działania nie były jednak przestępstwem, gdyż nie wpływały na bezpieczeństwo osób korzystających z wojskowych samolotów.

Śledczy zaznaczyli również, że swoją rolę ws. organizacji lotu do Smoleńska odegrali też pracownicy Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To oni na miejsce lądowania prezydenckiego samolotu wybrali nieczynne lotnisko "Siewiernyj". Jednak jak ocenili prokuratorzy, "wybór miejsca lądowania w Smoleńsku przez urzędników z Kancelarii Prezydenta nie miał żadnego wpływu na katastrofę".

Oskarżyciele uznali także, że nieprawidłowości miały miejsce w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Mimo, że - zgodnie z zeznaniami - Tomasz Arabski scedował swoje uprawnienia dysponowania transportem lotniczym na Zastępcę Dyrektora do spraw Administracyjnych Biura Dyrektora Generalnego KPRM Monikę Bielecką, to - zdaniem śledczych - jego obowiązkiem był nadzór nad działaniami urzędników. Głównym przewinieniem - choć również nie przestępstwem - miał być brak sporządzenia zamówienia na transport lotniczy podczas wizyty 10 kwietnia.

Dlaczego nie było wspólnej wizyty?

Przedmiotem bardzo dokładnej analizy była również kwestia rozdzielenia obu wizyt. "Ostateczne decyzje co do dwóch terminów i podziale wizyt na premierowską 7 kwietnia i prezydencką 10 kwietnia zapadły podczas wizyty i rozmów ministrów Tomasza Arabskiego i Andrzeja Kremera (wiceszef MSZ, zginął 10 kwietnia – przyp.red.) w Moskwie w dniu 17 marca 2010 roku" - wynika z akt. Arabski miał się spotkać również w moskiewskiej restauracji "Dorian Gray" z Zastępcą Szefa Administracji Premiera Federacji Rosyjskiej Jurijem Uszakowem i wicepremierem Rosji Igorem Sieczynem. Z tym ostatnim nie prowadzono jednak rozmów dotyczących wizyt.

To właśnie rozmowa między Uszakowem, a Arabskim, miała być najważniejsza dla podjętych decyzji. "Spotkanie poświęcone było przygotowaniom do spotkania Premierów Donalda Tuska i Władimira Putina oraz agendy ich rozmów" - wynika z uzasadnienia. Pierwszą propozycja był 10 kwietnia, jednak Arabski usłyszał, że "premier Putin się w soboty nie spotyka". Według zeznań świadków nie poruszano wtedy kwestii wizyty Lecha Kaczyńskiego.

Rozmowa pomiędzy Arabskim, a Uszatkowem była prowadzona w dwóch językach - rosyjskim oraz angielskim. Część rosyjską tłumaczyła Justyna Gładyś. Gdy rozmówcy przechodzili na język angielski, była proszona o pozostawienie ich samych. Na koniec usłyszała polecenie, by zachować rozmowę w tajemnicy i nie informować o jej treści nawet ambasadora.

Sikorski decyzji nie podejmował

W swoich zeznaniach minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zaznaczył, że "W sytuacjach, w których organizatorami wizyt zagranicznych są kancelarie Prezydenta i Premiera, MSZ pełni jedynie funkcje usługowe". Podkreślił również, "że on sam nie był zaangażowany w przygotowania do wizyt, a z ramienia MSZ nadzór nad ich przebiegiem sprawował wiceminister MSZ Andrzej Kremer". Sikorski dodał także, że "odradzał Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu wyjazd do Katynia i Smoleńska, bowiem uważał, że dublowanie wizyt Premiera i Prezydenta nie służy wizerunkowi państwa polskiego szczególnie wobec tak trudnego partnera jak Rosja".

mp, Maciej Duda i Łukasz Orłowski/tvn24.pl