Poseł PiS: Bili i wyzywali nas od "pisiorów". Policja: Żadnego pobicia nie było

Poseł PiS: Bili i wyzywali nas od "pisiorów". Policja: Żadnego pobicia nie było

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł PiS: Bili i wyzywali nas od "pisiorów". Policja: Żadnego pobicia nie było (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Zdarzenie miało miejsce w Łodzi. Nieznani sprawcy mieli zaatakować kandydata PiS do europarlamentu Marka Matuszewskiego. Zniszczyli również dwa samochody należące do polityka oraz, jak twierdzi poseł, mieli pobić jego wolontariuszy. Policja natomiast ujawnia, że doszło najwyżej do szarpaniny, a sam Matuszewski nawet nie złożył dodatkowych wyjaśnień w tej sprawie.
Do ataku doszło na jednym z łódzkich parkingów. Stoją tam samochody obklejone banerami wyborczymi kandydatów startujących w wyborach do Parlamentu Europejskiego - pisze "Rzeczpospolita".
 
Według gazety, kiedy swój samochód również chciał tam zaparkować Matuszewski wraz ze współpracownikami, podeszło do nich 3 agresywnych mężczyzn.
 
- Ci młodzi ludzie przeklinali, wyzywali nas od "pisiorów" i chcieli nam wyrwać kluczyki do poloneza trucka z billboardem. W między czasie na parking wjechał samochód wypełniony młodymi ludźmi, którzy przywitali się z napastnikami - powiedział Matuszewski.
 
Poseł miał zauważyć przejeżdżający obok pojazd techniczny z łódzkiego MPK. Udało mu się go zatrzymać i zadzwonić z autobusu po policję. - W tym czasie jak dzwoniłem na policję, byli bici moi wolontariusze. W końcu udało im się wyswobodzić i przybiec do autobusu. Jeden z napastników nas gonił, ale kierowca na szczęście ruszył i odjechał z nami w środku - opisuje bieg wydarzeń poseł PiS.
 
Matuszewski powiedział, że napastnicy również zniszczyli dwa samochody.
 
Po chwili na miejsce przybyła policja. Już po 25 minutach podejrzani zostali ujęci i przedstawieni Matuszewskiemu do okazania. - My oczywiście rozpoznaliśmy tych trzech nastolatków - przyznał poseł.
 
Zdaniem policji nie doszło jednak do pobicia. - Nie można mówić o pobiciu, bo nie wynika to nawet z zeznań poszkodowanego. Nie wykluczam, że doszło tam do jakiejś szarpaniny, ale trudno mówić o pobiciu. Na ten moment postępowanie dotyczy przestępstwa zniszczenia mienia, co jest zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności - powiedział rzecznik łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka.
 
- Od dziennikarzy słyszę różne rzeczy, ale dla nas pan poseł nie ma czasu, żeby złożyć dodatkowe wyjaśnienia co do okoliczności poruszanych przez niego w mediach. Można w tym wypadku mówić jedynie o naruszeniu nietykalności cielesnej, ale to jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Poseł nie ma żadnych obrażeń - podkreślił.
 
"Rzeczpospolita"