"Pięć filarów" PiS (aktl.)

"Pięć filarów" PiS (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas konwencji wyborczej Lecha Kaczyńskiego w Gdańsku, kandydat PiS na premiera Kazimierz Marcinkiewicz przedstawił program gospodarczy Prawa i Sprawiedliwości.
Kandydat PiS na prezydenta Lech Kaczyński zapowiedział podczas konwencji w gdańskiej hali Olivia budowę solidarnej Rzeczypospolitej. Ma być oparta o tradycję Sierpnia '80, "odwrócona przodem do obywatela", gwarantująca obywatelom elementarne prawa.

Kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz przedstawił podczas konwencji pięć filarów "solidarnej polityki gospodarczej" IV RP.

L. Kaczyński podkreślił, że w wyborach parlamentarnych uchylone zostały drzwi "do nowej rzeczywistości, jaką może być, będzie IV RP". "Uchyliliśmy drzwi do rzeczywistości, w której nie będzie funkcjonowało przeklęte prawo, kto silniejszy ten lepszy" - mówił Kaczyński do ponad trzech tys. członków i sympatyków PiS zebranych w gdańskiej Hali "Olivia"

Jak dodał, drzwi do IV RP, muszą być jednak otwarte "szeroko na oścież". "Ale o tym zdecydują dopiero wybory prezydenckie" -  powiedział.

Kaczyński odnosił się - nie robiąc tego wprost - do swojego głównego konkurenta, Donalda Tuska. "Niezależnie od manewrów -  próby czegoś, co młodzież nazywa ściemnianiem - przed Polską stoi alternatywa: Polski liberalnej i Polski solidarnej" - podkreślił.

Jak zaznaczył, to są dwa odrębne programy, w których pierwszy to program Rzeczpospolitej dla bogaczy. "To jest projekt, który jest mniej lub bardziej istotną korektą obecnego układu, to  projekt, który my uznajemy za niebezpieczny" - oświadczył.

Drugą wizję określił jako program "Polski solidarnej, która szuka swoich korzeni w wielkiej potrzebie wspólnoty, która moralnych początków szuka w Sierpniu 80 roku".

Kaczyński zadeklarował, że gdyby został głową państwa, w swojej pracy nie będzie kierował się partykularnymi interesami, a tym, co  służyć będzie sprawnemu wykonywaniu przez niego zadań, jakie stoją przed prezydentem RP. "Byłem działaczem związkowym, opozycyjnym i  państwowym. I sądzę, że w tej ostatniej roli - działacza państwowego, bo to jest zadanie prezydenta - nie zawiodę" -  zadeklarował.

Mówiąc o elementarnych prawach, którymi powinien cieszyć się każdy Polak, Kaczyński wymienił prawo do pracy, ochrony zdrowia, do własnego mieszkania dla młodych rodzin, do równego dostępu do  oświaty, do osobistego bezpieczeństwa oraz do przyzwoitości w  życiu publicznym.

Tuż przed wystąpieniem kandydata PiS europoseł Michał Kamiński mówił, że Polacy w obliczu wyborów muszą zadać sobie pytanie: jakiego prezydenta chcą.

"Są dżentelmeni na użytek billboardów", którzy przestają nimi być, kiedy władza wymyka im się z rąk i każdy w Polsce to widział. Całe szczęście Polska nie musi mieć prezydenta, który jest agresywnym partyjnym liderem, walczącym o stołki dla swoich kolegów" - powiedział.

Dodał, że Polska może mieć prezydenta - działacza państwowego, służącego państwu, a nie partyjnym układom - czyli prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Słowa Kamińskiego wywołały burzę oklasków.

Podczas konwencji kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz zaprezentował program gospodarczy, który ma opierać się m.in. na solidarnym podziale dóbr.

Jako najważniejsze wyzwania, z którymi będzie walczyć PiS, wymienił: wykluczenie z pracy, strach przed utratą pracy, w tym niskie zarobki i "dziurawe prawo pracy" oraz słabe perspektywy i  emigrację zarobkową młodego pokolenia i kryzys demograficzny.

Zastanawiał się, jakby na te wyzwania odpowiedział liberalizm. "Powiedzieliby tak: niska inflacja, mocna złotówka, wysokie stopy procentowe, zrównoważony budżet i jak najmniejszy deficyt. Powiedzieliby: zmniejszyć podatki, no może niekoniecznie wszystkim, ale tym najbogatszym, bo jakim zmniejszymy będą tworzyć nowe miejsca pracy" - wyliczał Marcinkiewicz.

Zaznaczył, że choć liberałowie o tym nie mówią, mają zapisane w  programach cięcia wydatków nie tylko na administrację, ale i na sprawy socjalne. "Cięcia wydatków na pomoc społeczną, renty i  emerytury, ewentualnie jeszcze na edukację i ochronę zdrowia. To  liberalna recepta na naprawę polskiej gospodarki" - mówił.

Zaznaczył, że mogłoby to "na chwilę" przynieść efekty. Według niego, może udałoby się zwiększyć zatrudnienie, a państwo byłoby rzeczywiście tańsze. "Ale jakim kosztem? Kosztem najbiedniejszych" - dodał.

Kandydat na premiera przedstawił pięć filarów "solidarnej polityki gospodarczej" IV RP.

Za pierwszy uznał "rozwój przez zatrudnienie", co zmieni filozofię polityki gospodarczej. "W ten sposób załata się dziury (budżetu) w ZUS, służbie zdrowia; tak dzieli się środki na pomoc społeczną" - mówił. W tym filarze proponowane są działania zmierzające do obniżenia podatków, zmniejszenia kosztów pracy, ulgi w podatku dochodowym od osób prawnych i fizycznych, 18- procentowy podatek dla małych i średnich przedsiębiorstw, ulgi na  tworzenie miejsc pracy.

Drugi filar to - według Marcinkiewicza - "przyjazne prawo gospodarcze, uproszczone procedury, mniej licencji i koncesji, przywrócenie państwu sądownictwa gospodarczego, doprowadzenie do  rejestrowania firmy w trzy, a nie 20 dni, oraz uwolnienie firm od  +podatku korupcyjnego+".

Trzeci filar to zwiększenie inwestycji. W tym filarze powinna się pojawić agencja inwestycyjna, jak podkreślał Marcinkiewicz, o  dobrych kompetencjach", targi w gminach na tworzenie miejsc pracy, a także program mieszkaniowy wzorowany na hiszpańskim. Tam buduje się milion mieszkań rocznie, u nas - 150 tysięcy - przypomniał kandydat PiS na premiera. Zapowiedział, że chce umożliwić zbudowanie w Polsce 3 milionów mieszkań w ciągu 8 lat.

Kolejny filar to polityka pieniężna i finansowa prowadzona "nie tylko dla inflacji, ale dla rozwoju". Marcinkiewicz podkreślił, że  eksport musi być opłacalny, bo na to czekają wszyscy eksporterzy. "Stopy muszą być niższe" - dodał.

Marcinkiewicz uważa też, że deficyt budżetowy powinien być na  poziomie 30 mld zł, wówczas będzie to budżet zrównoważony. Kandydat na premiera chce ponadto "przezroczystego skarbu państwa", który będzie przynosił zyski obywatelom i przyczyni się do tworzenia polskiej marki, o czym - według niego - od kilkunastu lat zapomniano.

"Zmienimy politykę gospodarczą w Polsce. Nasz program gospodarczy to program solidarnej polityki gospodarczej. Bo trzeba solidarnie dzielić, to co jest do podziału i sukcesy gospodarcze i  wzrost gospodarczy i efekty naprawy finansów publicznych. Trzeba solidarnie korzystać z dobrodziejstw wolnej Polski" - powiedział Marcinkiewicz.

Po konwencji Marcinkiewicz powiedział dziennikarzom, że nie wyobraża sobie innej koalicji rządowej, jak PiS - PO.

Konwencję, w której uczestniczyło ponad 3 tys. osób z całego kraju, zakończył występ Justyny Steczkowskiej. Wcześniej pokazano m.in. nowy plakat wyborczy Kaczyńskiego z hasłem: "Prezydent IV Rzeczpospolitej - Lech Kaczyński".

Zebrani uczcili pamięć ofiar tragicznego wypadku pod Biamymstokiem.

Wśród obecnych w Hali "Olivia" sympatyków i polityków PiS był m.in. jeden z założycieli "Solidarności" Andrzej Gwiazda ze swoją żoną oraz b. sekretarz tygodnika "Solidarność", znany z wystapień przeciwko Lechowi Wałęsie, Krzysztof Wyszkowski.

ks, pap