Ukraińskie surogatki uwięzione w schronach. „Muszą rodzić w kraju”

Ukraińskie surogatki uwięzione w schronach. „Muszą rodzić w kraju”

Noworodek w szpitalu
Noworodek w szpitalu Źródło: Shutterstock / zdj. ilustracyjne
Tylko na Ukrainie prawo surogacyjne pozwala na to, by legalnie oddać dziecko. Gdzie indziej według prawa surogatki byłyby matkami. Dlatego w jakimś sensie są więzione, a schron przypomina farmę z hodowlą ludzi – o dramatycznej sytuacji surogatek w ogarniętej wojną Ukrainie mówi dr Katarzyna Szumlewicz, filozofka z Uniwersytetu Warszawskiego.

Krystyna Romanowska, „Wprost”: Na stronie internetowej oferującej pomoc dla Ukrainy zapytano kilka dni temu: „Czy ktoś mógłby odebrać z lotniska obywatela Norwegii i zawieźć go do Kijowa? Cztery dni temu surogatka urodziła jego dziecko i zostawiła je w klinice”. Abstrahując od tego, że obywatel jednego z najbogatszych państw świata domaga się pomocy od mieszkańców miasta wyczerpanego pomocą tysiącom uchodźców, jest to ogromny dramat tego maleńkiego dziecka.

Dr Katarzyna Szumlewicz: W mediach pojawiły się reportaże o surogatkach w Kijowie, siedzących pod kocami i śpiworami w specjalnie wybudowanych dla nich schronach (kliniki surogacyjnie przewidziały, że porody mogą się odbywać w czasie konfliktu zbrojnego) w temperaturze 12 stopni, czekających na rozwiązanie. Wypada zapytać, kim są te kobiety? Siedzenie w zimnie jest dla nich bardzo niezdrowe, ale dzieci w ich brzuchach mają temperaturę ok. 37 st. Nie mogą wyjść ze schronu i dać się ewakuować, bo muszą urodzić na Ukrainie. Tylko tam prawo surogacyjne pozwala na to, by oddały legalnie dziecko. W innym kraju według prawa byłyby matkami. De facto są w jakimś sensie więzione, a cały schron przypomina farmę z hodowlą ludzi.Nie sposób nie odwołać się do „Opowieści podręcznej” – te kobiety są glebą, na której rośnie czyjaś własność – w postaci dziecka.

Będą marzły, ale dziecko nie zmarznie, jeżeli one przeżyją i pozostaną zdolne do porodu. Dba się o nie po to, żeby dziecko trafiło do rodziców intencyjnych.

O ile przyjadą oni do oblężonego Kijowa. Bo może się okazać, że nie wszystkim się to uda.

Ten obraz jest porażający, ponieważ życie tych kobiet jest bronione nie dla nich samych. One nie są celami, celem jest towar, czyli dziecko. Ale nie ono tak naprawdę jest najważniejsze, tylko rodzic intencyjny. To dla niego odbywa się to całe przedstawienie. To on jest traktowany podmiotowo, to on zapłacił za usługę i trzeba się z niej wywiązać.

Źródło: Wprost

Ponadto w magazynie