Jarosław Kaczyński kontynuuje objazd po kraju. W niedzielę 13 listopada najpierw pojawił się w Bielsku-Białej, a potem udał się do Żywca. Spotkania z wyborcami są podzielone na dwie części – w pierwszej z nich prezes Prawa i Sprawiedliwości wygłasza przemówienie, a w kolejnej prowadzący wydarzenie odczytuje listę pytań. Taki sposób dyskusji budzi wątpliwości opozycji, która poddaje pod wątpliwość, czy pytania faktycznie zadają zgromadzone na spotkaniach osoby. Pojawiają się sugestie, że są przygotowywane wcześniej.
Jarosław Kaczyński rozśmieszył sam siebie. Potem dostał oryginalny prezent
– Panie prezesie, czy jeszcze jakieś pytanie, czy już tak… – powiedział prowadzący spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim po kilkudziesięciu minutach rozmowy. – Proszę państwa, ja sobie pytań nie będę zada… – rozpoczął polityk, głośno się śmiejąc. Po tych słowach na sali rozległy się brawa.
– Proszę państwa, wiem jedno. Bez pracy nie ma kołaczy. Te wybory można wygrać, nawet być może można wygrać jeszcze lepiej, niż żeśmy wygrywali te poprzednie, ale potrzebny jest wysiłek. Te 11 miesięcy to jest czas alertu dla Polski, nie dla naszej partii. My sobie jakoś damy radę. Dla Polski. Dla Polski, bo powrót tamtych do władzy, to będzie naprawdę ogromne nieszczęście. Ogromne nieszczęście. I to wszystko, co udało się zmienić w tym fatalnym systemie, który przedtem obowiązywał, po prostu wróci – ostrzegał prezes PiS.
Na zakończenie spotkania zgromadzeni zaczęli wykrzykiwać hasło: „Zwyciężymy”. Ponownie słychać było brawa. Jarosław Kaczyński dostał w prezencie kapelusz i ciupagę.
twitterCzytaj też:
Kaczyński zapowiada „dalszą walkę” o unijne pieniądze. „Całkowicie nam się należą”Czytaj też:
Kaczyński odpowiada Tuskowi. „Dla interesu reichu wszystko dobre”