„GW”: Kaczyński chce iść na starcie z UE i USA. „Ani kroku wstecz”

„GW”: Kaczyński chce iść na starcie z UE i USA. „Ani kroku wstecz”

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Źródło: Newspix.pl / Tedi
Według „Gazety Wyborczej” Jarosław Kaczyński nie ma zamiaru iść na żadne ustępstwa wobec strony amerykańskiej. Źródło dziennika stwierdziło, że prezes PiS całkowicie lekceważy protesty administracji Joe Bidena.

Podobnie prezes PiS ma traktować wyroki TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i forsować koncepcję „ani kroku wstecz”. I to mimo tego, że  miał zgłosić gotowość do dostosowania się do decyzji TSUE, o czym mogą świadczyć ostatnie słowa premiera o tym, że Izba nie spełnia oczekiwań. Szef rządu ma się obawiać, że w przypadku konfliktu z UE środki przeznaczone dla Polski w ramach Funduszu Odbudowy zostaną zablokowane.

Lex TVN – jakie plany ma PiS?

W przypadku Lex TVN problem stanowi sejmowa arytmetyka. PiS-owi może bowiem zabraknąć głosów potrzebnych do przegłosowania projektu. Jarosław Gowin i posłowie Porozumienia zapowiadali, że nie ma możliwości, aby poparli projekt Lex TVN w zaproponowanym kształcie.

– Będziemy składać poprawkę do projektu ustawy. Celem poprawki jest poszerzenie katalogu państw, na terenie których mogą mieć siedzibę osoby zagraniczne (firmy będące właścicielem spółki działającej na polskim rynku medialnym – red.) o państwa, które mają ugruntowane stosunki gospodarcze z Polską. Chcemy, aby oprócz krajów tworzących Europejski Obszar Gospodarczy, znalazły się również kraje należące do OECD – zapowiadał poseł Stanisław Bukowiec.

Wicerzecznik partii Jan Strzeżek powiedział, że jeżeli poprawka nie zostanie przyjęta, Porozumienie nie poprze ustawy. – Albo ta poprawka, albo tej ustawy Porozumienie nie poprze. Dwa warianty – podkreślił.

W związku z tym – jak wynika z ustaleń „Gazety Wyborczej” – prezes PiS miał zacząć zabiegać o głosy części posłów Konfederacji, aby projekt Lex TVN nie przepadł w Sejmie.

Czytaj też:
Zawiadomienie Banasia po słowach Kaczyńskiego. Jest decyzja prokuratury

Źródło: Gazeta Wyborcza