"Oburzeni" skazani na PiS?

"Oburzeni" skazani na PiS?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joachim Brudziński jest przekonany, że osoby tworzące tzw. Platformę Oburzonych, które po raz pierwszy spotkały się w Stoczni Gdańskiej, nie stanowią zagrożenia dla pozycji politycznej PiS. - Nawet jeśli dziś idziemy różnymi drogami, to w końcu spotkamy się przy urnach, a wtedy Oburzeni staną przed dylematem, kto może zastąpić obecnie rządzących. I odpowiedzą sobie, że alternatywą jest największa partia opozycyjna - mówi Brudziński w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
"Oburzeni" są m.in. zwolennikami jednomandatowych okręgów wyborczych - którym PiS się sprzeciwia. Chcą też, by politycy częściej dzielili się władzą z obywatelami (m.in. dzięki upowszechnieniu instytucji referendum). - Jestem całym sercem demokratą, dlatego podoba mi się, że obywatele biorą sprawy w swoje ręce - podkreśla Brudziński. Poseł PiS zaznacza jednak, że już dziś "społeczeństwo rządzi poprzez partie polityczne".

Platforma Oburzonych podoba się też eurodeputowanemu PiS Ryszardowi Czarneckiemu. - To woda na nasz młyn, to sygnał, że społeczeństwo się organizuje, to przełamanie pewnej bariery. To wiatr w żagle PiS. Politycznym adresatem jest rząd, a beneficjentem skutków społecznych będzie PiS - zapewnia polityk.