– Zeszłej nocy USA wymierzyły sprawiedliwość najgorszemu terroryście na świecie. Abu Bakr al-Baghdadi nie żyje – oświadczył Trump. – Był założycielem i przywódcą ISIS. Najbardziej bezwzględnej i brutalnej organizacji terrorystycznej na świecie. Stany Zjednoczone poszukiwały go od wielu lat. Schwytanie lub zabicie Baghdadiego było najwyższym priorytetem mojej administracji w kwestii bezpieczeństwa narodowego – zaznaczył prezydent.
Jak wyglądała operacja?
– Siły specjalne USA przeprowadziły brawurową i ryzykowną operację nocą. W północno-zachodniej Syrii zakończyły swoją misję w wielkim stylu. Byli niesamowici – przyznał Donald Trump, dodając, że miał okazję obserwować znaczną część misji. – Nikt z naszych żołnierzy nie zginął w trakcie operacji. Liczni bojownicy i współpracownicy Baghdadiego zostali zabici razem z nim – podkreślił.
„Zginał jak pies”
Donald Trump opowiedział o szczegółach operacji – kryjówka przywódcy tzw. Państwa Islamskiego została namierzona dzięki informacjom wywiadu, a na miejsce wysłano siły specjalne USA. Prezydent stwierdził, że poplecznicy Baghdadiego powinni wiedzieć, jak zginął. - Nie zginął jak bohater, zginął jak tchórz. Zginął w tunelu bez wyjścia, skamląc, płacząc i krzycząc przez cały czas, zabierając ze sobą trójkę dzieci. Całe miejsce zostało wcześniej oczyszczone, a bojownicy poddali się albo zostali zabici. Wyprowadzono jedenaścioro małych dzieci, żadne z nich nie zostało ranne. W tunelu pozostał tylko Baghdadi, który zabrał ze sobą trójkę swoich małych dzieci. Prowadził je na pewną śmierć. Dobiegł do końca tunelu, goniony przez nasze psy. Tam zdetonował pas (z ładunkami wybuchowymi, tzw. pas szahida – red.), zabijając siebie i trójkę dzieci. Jego ciało zostało rozerwane przez wybuch – dodał Trump. Amerykanie przeprowadzili testy DNA i potwierdzili, że to Abu Bakr al-Baghdadi. – Zginał jak pies, jak tchórz – zaznaczył prezydent Stanów Zjednoczonych.
Kilka tygodni obserwacji
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Donald Trump przyznał, że Abu Bakr al-Baghdadi był obserwowany od kilku tygodni. Nim przeprowadzono misję zakończoną sukcesem, dwie lub trzy inne zostały wstrzymane w związku z brakiem szans na powodzenie. Prezydent podkreślił, że operacja była niebezpieczna, bo Amerykanie musieli lądować na wrogim terenie i spotkali się z ostrzałem, który odparli.
Donald Trump podziękował sojusznikom – Rosji, Turcji, Syrii, Irakowi i syryjskim Kurdom, podkreślając, że USA pozyskały od nich przydatne informacje.
Oczekiwanie na „ważne oświadczenie”
Przypomnijmy, że w niedzielę rano liczne media, w tym amerykański „Newsweek” powołując się na anonimowego urzędnika związanego z armią USA podawały, że przywódca tzw. Państwa Islamskiego został zabity. Pentagon długo nie ujawniał szczegółów sprawy. Rzecznik Białego Domu Hogan Gidley podał w sobotę późnym wieczorem, że prezydent Donald Trump wygłosi „ważne oświadczenie” w niedzielę rano.
Walka o władzę w Daesh
Zachodnie wywiady donosiły, ze we wrześniu 2018 roku w dowództwie Daesh rozpoczęły się walki wewnętrzne między dżihadystami wiernymi al-Baghdadiemu i jego przeciwnikami. Kulminacja miała nastąpić 7 stycznia, kiedy to doszło do nocnej strzelaniny, po której Baghdadi z ochroną uciekł do Baghouz. Stamtąd miał udać się do Iraku, gdzie – zdaniem służb – mógł ukrywać się w prowincji Anbar. Największym przeciwnikiem lidera IS wewnątrz organizacji ma być jego daleki krewny Abu Muhammad al-Husseini al-Hashimi. Jest on autorem 231-stronicowej książki, w której wzywa do powstania przeciwko dotychczasowemu przywódcy samozwańczego kalifatu.
W kwietniu 2019 roku w sieci pojawiło się nagranie na którym widać było samozwańczego lidera tzw. Państwa Islamskiego. Wideo z jego udziałem było pierwszym tego typu materiałem od pięciu lat. W tym czasie wielokrotnie pojawiały się pogłoski o śmierci twórcy kalifatu.
Czytaj też:
Artur Zawisza: Upolował mnie asystent poseł z Koalicji Europejskiej. Do końca życia będę przepraszał
