Magdalena Frindt, „Wprost”: Miało dojść do podpisania umowy o wydobywaniu metali ziem rzadkich, a zakończyło się karczemną awanturą w świetle kamer. W czasie rozmowy Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim kulisy polityki wyszły na pierwszy plan.
Dr Janusz Sibora, badacz dziejów dyplomacji i protokołu dyplomatycznego: Niezwykle aktualne stało się słynne zdanie, które jest przypisywane Bismarckowi:
„Nie powinniśmy widzieć, jak robi się wędliny i politykę”.
A właśnie to zobaczyliśmy, bo rozmowy polityków, kiedy wychodzą ekipy telewizyjne i zamykają się za nimi drzwi, przebiegają właśnie w taki sposób, jak zademonstrowali to Trump i Zełenski. Czasami jest nawet ostrzej.
Po tym spotkaniu mamy trzy narracje. Dwie z nich są nacechowane emocjonalnie, bo tworzą je zwolennicy Trumpa i Zełenskiego. Prezydenta Ukrainy wspierają politycy europejscy, z wyłączeniem Budapesztu i Bratysławy, a za Trumpem stoi m.in. cały ruch Make America Great Again. To są jednak oceny polityczne tego spotkania, a nie merytoryczne z punktu widzenia sztuki dyplomacji.
Co stanowiło zapalnik?
Tę rozmowę należy analizować zdanie po zdaniu, gest po geście. A przyczyn tego, co poszło nie tak, trzeba doszukiwać się jeszcze wcześniej. Samo tło spotkania było obarczone wcześniejszymi wypowiedziami Trumpa. Trump nazywał Zełenskiego „dyktatorem bez wyborów”, a Stanom Zjednoczonym i Ukrainie przy pierwszej próbie nie udało się dogadać w sprawie porozumienia dotyczącego metali ziem rzadkich.
I ścierają się też dwie postawy. Zełenski, który walczy w imię niepodległości Ukrainy i oprócz umowy gospodarczej chce wypracować również gwarancje bezpieczeństwa oraz Trump, któremu zależy, by jak najszybciej doprowadzić do zakończenia wojny.
Trzeba jednak oddać Trumpowi i stronie amerykańskiej, że postarała się, jeśli chodzi o sposób, w jaki Wołodymyr Zełenski został przyjęty w Białym Domu. Ceremoniał przebiegał w asyście wojskowej, był okazały.
I w pewnym momencie wystąpił zgrzyt na tle protokolarnym. Trump rzucił w stronę Zełenskiego uwagę o jego ubiorze, coś na zasadzie: „Ale się odświętnie wystroiłeś”. Słowa prezydenta USA miały oczywiście sarkastyczny wydźwięk.
Zełenski złożył wizytę w Białym Domu nie w odświętnym ubraniu, tylko w stroju na swój sposób roboczym, który nosi od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę.
Nieoficjalnie spekulowano, że strona amerykańska miała nalegać, aby Wołodymyr Zełenski pojawił się w Gabinecie Owalnym w garniturze – pamiętajmy, że dla Amerykanów Gabinet Owalny jest jak dla nas Sala Tronowa. Tak się nie stało i właśnie to mógł być jeden z zapalników awantury, która wybuchła chwilę potem. Zakładam, że gdyby Zełenski poszedł w tej kwestii Amerykanom na rękę, ten gest zostałby doceniony.
Trzeba też zwrócić uwagę na to, że w Gabinecie Owalnym, zarówno przy Trumpie, jak i Zełenskim stały dwa stoliki, na których były umieszczone różne przedmioty – jak zakładam, przygotowane prezenty. Przy prezydencie USA znajdowała się m.in. patera, a po drugiej stronie przedmioty z barwami narodowymi Ukrainy.
To były rzeczy do wymiany. A wymiana prezentów w czasie wizyty, służy ociepleniu dialogu, bo prezent jest materialnym znakiem przyjaźni. I do tego, z tego co wiemy, nie doszło.
Czy faktycznie sceny, które zobaczyliśmy w Gabinecie Owalnym, mogły stanowić element scenariusza i wpisywały się w zaplanowaną prowokację? Pojawiają się spekulacje, że strona amerykańska chciała pokazać Zełenskiemu, gdzie jest jego miejsce w negocjacjach.